Wiem, wiem - trochę mi zeszło z tym wyjściem po mleko. Ostatni wpis na tym blogu pojawił się pod koniec 2018. Już wtedy dawna regularność była czymś co minęło. Jak się pewnie domyślacie: samo życie przeszkadzało w systematycznym pisaniu. Moje nadzieje, że drugie dziecko (oraz urlop rodzicielski) da więcej czasu dla siebie, okazały się dość naiwne.
Potem kryzys zawodowy – który na szczęście skończył się dla mnie wyjątkowo pomyślnie. Ale przejście przez niego wymagało trochę zachodu. Pandemia byłaby jeszcze do zniesienia, gdyby nie zdalne nauczanie... No i jakoś w tym całym zamieszaniu nie miałem już sił na pisanie. Ale teraz, gdy moja sytuacja się ustabilizowała (piszę te słowa 22.01.2021), postanowiłem odgrzebać blog, który dawał ongiś tak wiele radości.
| Boomerskie dad jokes, bardzo luźno nawiązujące do tematu tekstu. Witajcie ponownie na Bitewniakowych pograniczach! |
Niemniej jednak to że nie pisałem, nie oznacza że nie miałem nic wspólnego z figurkami. Wprost przeciwnie – poznałem i wciągnąłem się w kilka nowych systemów, kupiłem i pomalowałem setki ludzików, rozegrałem wiele bardzo udanych gier. Cały czas obserwowałem to, co dzieje się w bitewniakowym światku. Jednak najwięcej było właśnie malowania. Oraz kupowania nowych ludzików: bardziej i mniej okazyjnie.
Parę dni po rozpoczęciu 2021 roku wpadłem na pomysł, którego efekty macie okazję właśnie oglądać. Postanowiłem sobie, że w tym roku nie kupię żadnej nowej (ani używanej) figurki. Skąd taka idea?