czwartek, 10 sierpnia 2017

Inwazja figurek na Wielkopolskę!!! Wywiad z Marcinem "Vodeckim" Sobkowiakiem, współorganizatorem konwentu "Wojna Światów"

    
    
       Pomyślałem, że dzisiejszy wpis zacznę od rozważań na temat kondycji bitewniakowego hobby. Pewną miarą popularności i społecznej istotności tej gałęzi rozrywki mogą być związane z nią imprezy masowe. I na nie właśnie patrząc, możemy powiedzieć, że nie jest chyba zbyt różowo z bitewniakami w naszym kraju. Zazwyczaj bowiem jest tak, że jeśli ludzie już zdecydują się opuścić domowe pielesze i pofatygować się na jakiś spęd związany z figurkami - to najczęściej trafiają na turniej. Tego typu zawody odbywają się relatywnie często, w bardzo wielu miejscach Polski. Ale organizatorzy mogą mówić o wielkim sukcesie, jeśli wzięło w nich udział kilkudziesięciu uczestników. Rekordy - to stu kilkudziesięciu gości. Tymczasem taką frekwencję z łatwością osiąga prawie każda większa impreza planszówkowa. A bywa przecież i tak, że spotkania ze współczesnymi grami planszowymi i szeroko rozumianą fantastyką gromadzą kilkutysięczną publiczność!

Dzisiaj pierwsze zdjęcie nie zaprowadzi Was na manowce. Będzie o konwencie - i to właśnie tym.

        W tym momencie można by zacząć szukać odpowiedzi na pytanie o przyczynę takiego stanu rzeczy.
Może mieć ona wymiar finansowy: więcej planszówek się sprzedaje, a więc powstaje i rozwija się więcej firm planszówkowych, a więc mogą one przeznaczyć większe nakłady na promocję, której częścią jest udział w imprezach. Oczywiście to tylko hipoteza: zarówno firmy zajmujące się tylko figurkami, jak i te siedzące w planszówkach nie są spółkami giełdowymi i nie publikują informacji o swoich dochodach.
Równie dobrze mogą tu działać inne czynniki, powiązane ze specyfiką danego rodzaju hobby. Z grą planszową jest tak, że siadasz do stołu z kilkorgiem znajomych, ktoś kto zna zasady tłumaczy je przez 10 minut i bawicie się razem godzinę lub dwie. Można więc zrobić konwent, na którym każdy może stoczyć kilkanaście partii w różne tytuły.

Bitewniaki to zupełnie inna sprawa... Kupujesz starter, opanowujesz zasady przez miesiąc, drugie tyle malujesz figurki a potem musisz tylko znaleźć podobnych sobie zapaleńców. Trudniej więc o imprezę, która nie jest sprofilowana pod konkretny system. Po co miłośnicy dajmy na to "9th Age" mieliby robić imprezę, na której można grać w "Malifaux"? 


      Na szczęście ta ostatnia tendencja wydaje się ulegać zmianie. Ostatnio odbył się w Warszawie konwent "Gladius" - który z założenia nie był nastawiony na turnieje, ale właśnie na prezentację bardzo różnorodnych bitewniaków. I ja tam byłem, wróciłem z niego zachwycony i pełen nadziei. Oto w Polsce zaczynają odbywać się imprezy bitewniakowe nienastawione na grę rywalizacyjną, mające na celu popularyzację tego hobby i pokazanie, że świat figurek nie kończy się na najbardziej znanych tytułach. W trakcie pisania o tym konwencie ktoś z czytelników skorygował mnie: "Przecież jest jeszcze "Wojna Światów w Poznaniu". Miał rację. Niestety, przypominam nieco hobbita: jestem niski, mam włochate stopy i mało interesuję się tym, co dzieje się poza moją najbliższą okolicą. To ostatnie to oczywiście błąd. Czasami warto wyściubić nosa spoza własnych opłotków i zajrzeć w rzadziej odwiedzane rejony. Tym bardziej, że taka wirtualna wyprawa niewiele kosztuje. A można dowiedzieć się bardzo ciekawych rzeczy. Dlatego też napisałem do ludzi stojących za "Wojną Światów", aby opowiedzieli mi (oraz wszystkim czytającym ten tekst), co to za impreza. Oto, czego się dowiedziałem:




Każdy wywiad zaczynam od przedstawienia swego rozmówcy, tak będzie i tym razem. Proszę - opowiedz o sobie i o innych kluczowych organizatorach konwentu "Wojna Światów". Kim jesteście, co robicie na co dzień, jak wkręciliście się w figurki? No i - skąd idea takiej imprezy?

Organizatorem konwentu jest Poznański Klub Gier Bitewnych SZTAB we współpracy z poznańskimi środowiskami związanymi z poszczególnymi systemami bitewnymi i karcianymi.

Godło klubu. Od razu przypomina się piosenka: "Wielki wojownik, ogień i stal!"


Każdy klub (a więc na pewno i "Sztab") to ludzie. Więc jednak poproszę o króciutkie biogramy osób, które odpowiadają za przygotowanie "Wojny Światów". A jeśli jest ich bardzo dużo i nie chce Ci się pisać o nich wszystkich - to może chociaż parę słów o tym, jak wygląda podział zadań przy organizacji imprezy?

To naprawdę ciężkie pytanie - takich osób jest dość dużo a nie chciałbym kogoś pominąć:)



Zebranie organizacyjne osób przygotowujących "Wojnę Światów". Po ustaleniu konkretów - imprezka!
Zanim przejdziemy do spraw bieżących, poproszę Cię o parę słów nt historii imprezy. Jak zaczynaliście? Jak wyglądały poprzednie edycje, jakie potrzeby miały one zaspokajać? No i - czy się udały? Jeśli uważasz, że wypaliły - to dlaczego?

     To bardzo skomplikowane pytanie. Pierwsza edycja Wojny Światów miała miejsce w roku 2000 jako impreza multisystemowa. Zresztą do tego nawiązuje nazwa: są to gry 'wojenne' mające swoje miejsce w różnych światach. Potem jednak, po dwóch edycjach, historia potoczyła się w ten sposób, że ekipa organizująca imprezę trochę się rozjechała, każdy w swoją stronę. Przez wiele lat Wojna Światów skupiała się tylko i wyłącznie na Warhammerze 40k. Dlatego wielu graczy kojarzy tę nazwę głównie z turniejem klasy Master w tym systemie bitewnym organizowanym przez klub SZTAB. W 2015 roku w wyniku różnych przemyśleń i zawirowań w klubie postanowiliśmy wrócić do idei imprezy zrzeszającej wiele systemów. Po części przyczyną tego był fakt, że wielu z nas przestało grać w 40k, a zaczęło w inne systemy, takie jak "Bolt Action", "Infinity" i  "X-wing". Uznaliśmy więc, że nie ma sensu rozdrabniać się na zasadzie "każdy robi swoje", tylko zebrać to w jednym miejscu i czasie pod wspólnym szyldem. Czy się udało? Na razie nadal to robimy więc chyba trochę tak. Jednak generalnie zawsze wychodzę z założenia, że można wiele rzeczy poprawić. Jedną z nich jest właśnie zmiana miejscówki ze szkoły, w której powoli zaczęło brakować miejsca, na Halę Arena, która daje nam o wiele większą powierzchnię. Przy okazji jest też o wiele bardziej rozpoznawalna przez ludzi postronnych, do których także chcemy dotrzeć z ofertą imprezy.


Tak się bawi Wojna Światów 2015!


Już niedługo tegoroczna edycja "Wojny Światów". Jakie plany odnośnie tej edycji? Na co nastawiają się organizatorzy?

Przede wszystkim chcemy zrobić dobrą imprezę dla graczy oraz ściągnąć ludzi spoza środowiska, którzy potencjalnie mogą się naszym hobby zainteresować. Dlatego też poza turniejami planowane są pokazy i nauki kilku systemów.


Osobiście sądzę że aktywne ściąganie nowych ludzi do bitewniaków to w dzisiejszych czasach być albo nie być tego hobby. Pokazy i nauka gier to atrakcja już na miejscu. Ale jak chcecie do nich dotrzeć? Czy oprócz strony imprezy i profilu facebookowego planujecie jakąś kampanię informacyjną? Czym chcecie ich zachęcić do przyjścia?

Oczywiście będziemy wykorzystywać do informacji o imprezie wszelkie możliwe kanały związane z Poznaniem czyli  poznańskie fanpage informacyjne oraz miejskie portale internetowe. Dodatkowo mamy zgodę na oplakatowanie hali, która znajduje się w  środku popularnego parku, gdzie przewija się dość dużo ludzi.


Czy za pięć tysięcy lat archeolodzy będą zastanawiać się, czy w zbudowaniu Hali Areny pomogli kosmici?

Program konwentu jest naszpikowany turniejami, prawie każdy popularny system będzie reprezentowany. Skąd takie skupienie na tej właśnie formie zabawy bitewniakami? 
Wynika to z tego, że większość z nas lubi grać na turniejach i wiemy że jest zapotrzebowanie na taki tym imprezy.


Oprócz turniejów, nastawionych z natury na rywalizację, popularnością cieszą się też tzw. dni kampanijne, czyli bardziej zabawa drużynowa niż zacięta wojna każdego z każdym. Odbywają się one wśród fanów takich gier jak "Bolt Action" czy "Age of Sigmar". Czy planujecie coś takiego na "Wojnie Światów"?

Z tego co wiem, nie ma takich planów w tym roku. Organizatorzy z każdego z poszczególnych środowisk postawili na formułę turniejową.


Lista turniejów na imprezie. Każdy znajdzie coś dla siebie. Ale co się stanie, gdy na raz spotkają się hoolsi "9th Age" i teddy boys "Age of Sigmar"?


Na co mogą liczyć fani gier figurkowych oprócz rozgrywek turniejowych i rywalizacji? Czy będą też jakieś prezentacje albo prelekcje lub warsztaty?

Na imprezie planowane są pokazy i nauka gry w kilka systemów takich jak "Wrzesień'39", systemy firmy "Warlord Games", "Bogowie Wojny", panel gier z apokalipsą zombie w tle oraz gry planszowe.

Jeśli nie uda wam się dotrzeć do Poznania, zapraszam niebawem na bitewniakowe pogranicza...


Planszówki to atrakcja, która może znacznie podbić frekwencję. Czy będzie to jakiś uniwersalny zestaw tytułów, czy też może gry nawiązujące tematyką lub mechaniką do gier bitewnych? Np. gry o drugiej wojnie światowej, świecie "Star Wars" czy o Warhammerze 40.000?

Ponieważ naszym sponsorem jest firma Rebel i to ona organizuje strefę z planszówkami to spodziewamy się raczej szybkich gier imprezowych. Takich, jakie można napotkać w akcji Rebel Truck.


Firma, która dostarczyła mi i tysiącom Polaków wiele bardzo fajnych gier.


Czy macie w zanadrzu jakiś gwóźdź programu, który ściągnie wielu zainteresowanych? Może premiera jakiejś nowej gry albo ważny gość z zagranicy?

Jeszcze nie w tym roku :)

Czy na konwencie znajdą coś dla siebie ludzie, którzy nie interesują się figurkami, ale przyszli, bo kazała im mąż/ojciec/syn? Albo też tacy, którzy coś tam o bitewniakach słyszeli, ale dawno i niedokładnie? Jeśli tak, to co to będzie?

Myślę że dla takich osób istotne będą przede wszystkim stoiska pokazowe, oraz strefa planszówek organizowana przez firmę Rebel. A także możliwość poznania ludzi, którzy się tym hobby pasjonują.


Zdjęcia z roku 2015. W tym pasjonatów może być dużo więcej.


Tego typu impreza to znakomita okazja, by uzupełnić swoją kolekcję ludzików i innych, jakże niezbędnych, akcesoriów. Jak będzie wyglądać kwestia stoisk? Jakie firmy się wystawią, co będzie można nabyć?

Będzie kilka stoisk, przede wszystkim naszych sponsorów takich jak sklep modelarski Hobbyland, Crazy Lab produkujący akcesoria do gier, Tereny do Gier (tu nazwa chyba mówi sama za siebie), Rebel z grami planszowymi, Playmaty czy Amor Patriae produkujący makiety do Bolt Action. Nadal też rozmawiamy z potencjalnymi sponsorami i wystawcami.











Uraczyłem was serią log sponsorów imprezy i wystawców. Warto przy okazji zakupów pamiętać o firmach, które wspierają nasze hobby. 

Powiedzmy, że ktoś się zainteresował i chciałby spędzić dwa dni w towarzystwie bitewniaków. Gdzie ma szukać szczegółowych informacji? Na jakie koszty ma się nastawić? Czy jest jakieś forum lub profil facebookowy, gdzie można by się zmawiać na wspólny udział w "Wojnie Światów"?

Przede wszystkim na naszej stronie www.wojnaswiatow.pl oraz na profilu FB https://www.facebook.com/wojnaswiatow/ . Poszczególne turnieje mają też swoje osobne wydarzenia na FB, które można znaleźć na naszym profilu. Wejściówki na turnieje kosztują między 25-50 zł natomiast dla zwiedzających wejście na konwent jest darmowe.


Być może teraz już za późno na takie pytanie, ale na przyszły rok może być jak znalazł. Jak zapatrujecie się na współpracę z innymi klubami i fanami? Jeśli nie macie nic przeciwko niej, to do kogo mają się oni kierować, by ewentualnie wzbogacić program "Wojny Światów 2018"?

Na pewno nie jest za późno na takie pytanie :) Generalnie jesteśmy otwarcie na współpracę, zresztą tak jak pisałem w pierwszym pytaniu, współpracujemy z liderami różnych środowisk związanych z bitewniakami i karciankami. Jeżeli chodzi o kontakt - najlepiej wszelkie zapytania słać na mail kontakt@wojnaswiatow.pl , trafi to wtedy na pewno do odpowiedniej osoby.

Wyobraźmy sobie, że tegoroczna edycja w 100% spełni zamierzenia organizatorów. Co będzie dalej? Jakie macie plany odnośnie przyszłości i ewentualnego rozwoju imprezy?

Nie ma możliwości, żeby udało się w 100%. Tak już mamy, że zawsze uważamy, że można zrobić coś lepiej :)
Jeżeli chodzi o przyszłość, to czas pokaże. Na pewno chcemy zwiększać ilość turniejów, także w mniej popularnych grach, niż te mainstreamowe oraz ściągać wystawców i pokazy gier żeby dotrzeć do nowych ludzi. No i może kiedyś faktycznie jakaś premiera nowej gry u nas – to byłoby fajne :)

W tym roku będziecie mogli zobaczyć na "WŚ" inne, dopiero zdobywające swą popularność gry.


Dziękuję za rozmowę - i życzę wygranej "Wojny Światów"!


* * *

     I to tyle, ile dowiedzieliśmy się na razie o tym konwencie. Ciekawym pomysłem jest połączenie w jednej imprezie zabawy bitewniakami z innymi nowoczesnymi grami bez prądu. Mam nadzieję, że miłośnicy różnych gatunków gier będą mogli zobaczyć, że nie taki bitewniak straszny, a i pomalować go wcale nie jest bardzo trudno.

Podoba mi się też to, że odbywające się w trakcie imprezy turnieje mogą pokazać tym, którzy zaszli na nią przypadkiem. że gry figurkowe to angażująca, emocjonująca i dość popularna rozrywka. Tak czy inaczej - cieszę się, że odbędzie się impreza w znacznej mierze poświęcona bitewniakom, ale nie ograniczona tylko do nich. Dzięki tego typu konwentom figurki mogą opuścić małe sklepiki oraz na wpół zakonspirowane kluby - i pokazać się szerszej publiczności. A zatem - trzymam kciuki za powodzenie imprezy oraz jej kolejne edycje!


      

24 komentarze:

  1. Ciekawy wywiad. Ja tez bardziej zainteresowany jestem eventami nastawionymi na eksplorację lub dobra zabawę niż na rywalizację. Oby było więcej takich.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam podobnie. Ale nawet nie dlatego, że z rywalizacji wyjdę prawdopodobnie na tarczy, ale z tego względu, że jest ona zbyt angażująca, i zabiera czas eventowy, który można by poświęcić na poznawanie nowych gier. Mimo wszystko - dobrze, że imprez bitewniakowych jest coraz więcej i zaczynają wchodzić do mainstreamu.

      Usuń
  2. Ciekawy wywiad. Miałem nawet trafić na Wojnę Światów, ale że następnego dnia wyjeżdżam na urlop muszę odpuścic.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że pojedziesz sobie na ciepłe plaże i wypoczniesz, wrócisz z nową siłą do figurek :)

      Usuń
  3. Dobry wywiad, ciekawe spostrzeżenia.

    Co do popularności planszówek vs bitewniaków. Pierwsze - eventy planszówkwe są za free, nawet turnieje ogólnopolskie są bezpłatne (Ticket to Ride, Carscassone, itp.) Za turnieje gier bitewnych trza płacić, niewiele na lokalach, gdzie praktycznie nie ma sponsorów (chyba, że liczyć zniżkę sklepową na zakupy). A mastery są po prostu drogie i często nic nie oferują w zamian. Jak się doliczy przejazd, nocleg, jedzenie, to taki turniej to minimum 300zł. Nie ma się co dziwić, że chętnych mało, nawet z lokalnego środowiska.
    Druga sprawa do przystępność zasad. Większość gier planszowych można ogarnąć w 5-15 minut, niektóre trudniejsze wymagają podpowiedzi od osoby już grającej i przeglądania zasad od czasu do czasu. Aby ogarnąć zasady bitewniaków trzeba wertować podręczniki po 200 stron, to nie jest dla każdego. Do tego dochodzi masa FAQ, zasad dodatkowych, zasad misji, zasad turnieju, itp, itd.
    Czas - dla większość planszówek pojedyncza rozgrywka trwa 30-60minut (ale są i takie jak Descent, w które można grać godzinami) , w grę bitewną na standardowe punkty minimum 1.5h (małe punkty, skirmishe) do nawet 3h.
    Ostatni element to cena. Aby pograć w planszówkę wystarczy kilkadziesiąt złotych, za lepiej wydany tytuł 150-200zł. I już możemy grać. A to są gry zazwyczaj na 2-4 osoby. Mamy kilku znajomych, każdy zrzuci się na grę i już jest co robić wieczorami.
    Wstęp do gier bitewnych to minimum 500zł (zestaw startowy, blister lub dwa, czy też dodatkowe pudełko modeli), a i to wystarczy nam zazwyczaj na grę na minimalnym poziomie punktowym. Aby grać na 'standardowe' punkty trzeba wydać dobrych kilka tysięcy złotych. Mamy wtedy armie z różnymi złożeniami w zależności od punktów, komplet podręczników, znaczniki i inne akcesoria.
    Kolejna sprawa, planszówka to gotowy produkt. Wyciągasz z pudła, segregujesz zawartość, wyciskasz elementy z tektury. Czasami warto zainwestować w koszulki albo laminację kart. W bitewniakach oprócz modeli, trzeba wydać niemało i poświęcić jeszcze więcej czasu na przygotowanie modeli, modelowanie i malowanie.

    Nie twierdzę, że bitewniaki są w jakikolwiek sposób złe. Po prostu są mniej dostępne dla przeciętnego człowieka i tylko na prawdę zdeterminowani zapaleńcy, prawdziwi fani oraz kolekcjonerzy decydują się na przygodę z grami bitewnymi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety krótkie okienko w pracy nie pozwala mi w pełni odnieść się do komentarze, więc będę się spieszył. Jak miłośnik obu rodzajów rozrywki zgadzam się z Twoją opinią, głównie z tą częścią że spora część planszówek jest rozrywką szybszą i tańszą o gier figurkowych. Z tym, że te ostatnie też są różne. Osobiście staram się szukać i opisywać takie, które odbiegają od przytoczonego przez Ciebie stereotypu. Np. "Test of Honour" czy "Project Z". Sprzedawane są w formacie planszówkowym, zasady na kilku stronach, w pudełku są obie "armie", rozgrywka trwa godzinę. To, co stanowi dodatkowe wymaganie (również w przypadku owych tytułów) to założenie o malowaniu figurek i przygotowaniu makiet.

      Usuń
    2. ^ Dokładnie jest teraz masa bitewniaków w planszówkowej formie. Cenowo tez różnie, bandę do Sagi na 8+ pkt (gra się na 4-6) złożyłem taniej niż kupiłem wspomnianego Descenta :D

      Usuń
    3. Należy też do nich dodać "małe" skirmishe, choćby Rogue Stars gdzie gra się ekipami składającymi się z 4-6 ludzików. Można używać dedykowanych (koszt rzędu 40pln za blister z dwiema figurkami) lub dowolnych dostępnych figurek a podręcznik kosztuje około 80pln. Trzy kostki 20sto ścienne chyba każdy znajdzie. Teren z pudełek po ciastkach, puszek, odrobiny wyobraźni i już można grać!

      Usuń
    4. Niemniej jednak publiczny wizerunek bitewniaków jest taki, jak napisał Mateusz. Pracuję, żeby go zmienić, ale te na prawdę popularne (AoS, Wh40k) są rzeczywiście drogie i czasochłonne, do tego mają skomplikowaną mechanikę. Zaś te ciekawsze - słaby marketing, przynajmniej w Polsce.

      Usuń
    5. Zasadniczo głównym błędem jest patrzenie na gry bitewne przez pryzmat środowisk wyrosłych z produktów GW. Nawet w przypadku imprez czy turniejów warto porównywać kto jest organizatorem i jaką pełni rolę w "łańcuszku wydawniczym". Zazwyczaj turnieje planszowe organizowane są przy okazji konwentów przez wydawców gier bądź przy ich istotnym udziale. W przypadku turniejów czy nawet rozgrywek gier bitewnych organizatorami są nierzadko sklepy albo osoby trzecie, zainteresowane bardziej zarobkiem, wysokimi nagrodami czy elitaryzacją środowiska.

      Co się zaś tyczy samych gier bitewnych to tutaj sytuacja wygląda bardzo podobnie i wizerunek będzie się utrzymywał tak długo, jak długo będzie kreowany przez najbardziej komercyjne z gier.

      W przypadki takiej Wojnacji sytuacja wyglądałaby następująco:
      - ok ok 20-30 min tłumaczenia zasad lub 5 min przed pierwszą rozgrywką, a reszta w trakcie. (Wiadomo więcej niż tłumaczenie listu miłosnego czy Dixita ale zestawione z Robinsonem, Terra Mystica wypada już dużo na korzyść)
      - Podręcznik 30 stron z 15 stronami zasad rozgrywki + 3-4 karty jednostek. Żadnych FAQ, dodatkowych źródeł czy errat. (sporo większych planszówek nie potrzebuje errat czy FAQów)
      - 40-60 min rozgrywki
      - Koszt zaczynający się tak naprawdę od 40-50 zł na osobę

      Aha i istotną cechą w porównaniach planszówka-bitewniak jest też często wielkość stołu - ale tu też 50x60 cm gładko rywalizuje nawet ze średnimi planszówkami.

      Zresztą jak Gervaz ciagle wspomina - tańszych i lepszych gier jest sporo... trzeba się tylko zainteresować. W planszówkach też można wtopić w Talismana ze wszystkimi dodatkami a potem kwitnąć do bladego świtu zasypiając nad stołem :P

      Usuń
    6. Oczywiście się zgadzam w większości, może poza przypuszczeniem, że sklepy biorące udział w organizacji turniejów dążą do elitaryzacji środowiska. Wydaje mi się, że powinno im zależeć na masowości.
      Jest masa bitewniaków o zasadach równie przyjemnych i prostych jak planszówki, oraz tańszych od nich. Ale chyba jedyna firma, która się aktywnie reklamuje, to Games Workshop. Warlord Games coś tam się stara, ale przynajmniej w Polsce to Ty musisz trafić na nich, mała szansa, że oni trafią na Ciebie. To jest właśnie kłopot alternatywnych bitewniaków, zaprzeczających klasycznym skojarzeniom - prawie nikt ich nie zna, promocja i reklama bardziej przypominają konspirację niż marketing ;) I tutaj właśnie pojawia się pole do popisu dla takich ludzi jak ja - czyli chcących szerzyć wiedzę o mniej popularnej stronie figurkowego świata.

      Usuń
  4. A ja na 99% jadę na Bolta! Sam bym pojechał na konwent gdzie mogę poznać nowe systemy i w nie pograć, ale formuła WŚ też mi bardzo odpowiada tym bardziej że nie spodziewam się po graczach Bolt Action żadnych spin itp. raczej koleżeńskiej atmosfery i grania do upadłego w ulubioną gierkę :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wywiad przypomnial mi o standach sklepowych. :) Trzeba wziac zapas gotowki. W zeszlym roku kupilem okazyjnie sporo murkow zywicznych na wage. Przydaly sie. :)
    Bless

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli na wagę, to dobry interes. Choć akurat murki pewnie wolałbym wykonać sam. Nie trzeba do tego talentu, tylko czasu.

      Usuń
    2. Murki byly tanie, bo chyba troche wybrakowane. Ale chwila pracy nozykiem, dwa spraye i wash... i w 2 godziny mialem kwartal zruinowanego miasta. Kazda minuta sie liczy. :)
      Bless

      Usuń
    3. Osiągałem podobny efekt tnąc płyty styroduru. Ale chyba rezultat ostateczni był gorszy. Zawsze co żywica to żywica.

      Usuń
    4. Zdaje się, że Tereny do Gier na imprezach często na wagę żywiczne murki sprzedają. W wersji surowej, świeżo wyciągniętej z formy, bez selekcji czy obróbki. Przyznaję, że wygodna i tania sprawa. Bez szału, gdybym wymagał czegoś ekstra za 15 zł które wydałem... ;)

      Usuń
  6. Dzięki za wywiad. Być może kiedyś się wybiorę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najbliższa okazja to drugi tydzień września... Niestety. Za daleko :(

      Usuń
    2. Z Wawy wybiera się większa ekipa, pomyślcie w kupie zawsze raźniej ;)

      Usuń
  7. Dobrze o czymś takim się dowiedzieć. Właśnie debatujemy nad tym czy mamy możliwość tam się wybrac i wkręcić z Wojnacją.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Plus wyjazdu - więcej ludzi pozna ten system. Minus - koszta i czas... Ciężka decyzja.

      Usuń
    2. Ja bym bardziej powiedziała, że w tym przypadku akurat koszta. Nie widziałam nigdzie informacji o noclegach w budynku imprezy, więc prawdopodobnie oprócz paliwa trzeba wykombinować sobie jeszcze dodatkowo nocleg, a jedzenie na konwentach też do tanich nie należy. ;) Z tymi noclegami to mogliby się postarać z jakimś sleeproomem. Kto by chciał to by spał na imprezie, kto nie - i tak by sobie jakiś hostel wynajął.

      Usuń
  8. Jak bym miał czas to na pewno bym się wybrał super wywiad

    OdpowiedzUsuń