czwartek, 22 września 2016

6 innowacji, które uczyniłyby bitewniaki fajniejszymi (ale jeszcze nie są rozpowszechnione).




Niemałym problemem jest znalezienie sparingpartnera. Na szczęście trudność tą rozwiązano już w XVIII wieku!


         
         Cudowną rzeczą w pisaniu tekstów na bloga jest fakt, że można odpuścić sobie troskę o takie nudne detale jak opłacalność, wykonalność, logistyka itd. Zamiast tego – niczym nieskrępowane marzenia i fantazje... A więc, pewnego razu do mych drzwi zapukała Scarlett Johanson... A nie, to nie o tym dziś. 

Cześć, pomógłbyś mi pomalować Tomb Kingi?





Dziś o bitewniakach. O tym, czego jeszcze nie oferują produkujące je firmy. A przynajmniej nie w szerokiej skali. Ale gdyby rzeczy, o których zaraz przeczytacie były dostępne, zajmowanie się bitwami ludzików mogłoby być łatwiejsze i bardziej atrakcyjne. Ponieważ nic nie jest niemożliwe dla człowieka, który nie musi robić tego sam – będzie mi łatwo strzelać pomysłami jak z pepeszy :) Do rzeczy zatem.



1)      Podręczniki w formie audiobooków.

 
Drogie dzieci, które z was mi powie, co to jest odginaczka?




         W dzisiejszych czasach nie trzeba mieć już studia nagraniowego, znanego lektora, tłoczni płyt i systemu dystrybucji żeby nagrać audiobooka, czyli książkę przeczytaną od deski do deski. Zresztą – każdy z was pewnie korzystał już z tego typu wynalazku. Jak wszystkie inne formy przekazu, ma on swoje wady i zalety. Z mojego punktu widzenia – głównym atutem audiooboków jest fakt, że słuchając ich, można wykonywać inną czynność: prowadzić auto, sprzątać mieszkanie, gotować obiad, rozmawiać z teściami... Ale przede wszystkim - malować figurki.

Niestety, jak na razie, w tej formie jest wydawana głównie literatura piękna. Przynajmniej w Polsce. Podobno na zachodzie (a więc – za pomocą internetu – również w naszym kraju) można dostać również inny rodzaj publikacji w tej formie: książki naukowe i podręczniki akademickie. Dlaczegóż by więc nie miałoby być audiobooków – podręczników do bitewniaków? Co prawda, ze względu na formę przekazu (brak jakiejkolwiek możliwości pokazania obrazków) konieczna byłaby pewna zmiana treści. Zamiast odwoływać się do rysunków, trzeba było by opisywać przedstawioną na nich sytuację. Całość powinna być przeczytana wyraźnym, niezbyt szybkim tonem, ułatwiającym zapamiętanie. Oprócz podręcznika głównego, można by wydać w tej formie również podręczniki armijne. Natomiast pominąć by można kwestie takie jak koszt punktowy oddziałów czy ich charakterystyki.
Oczywiście tego rodzaju audiobook nie mógłby zastąpić podręcznika w formie papierowej czy pliku pdf. Natomiast bardzo wspomógł by proces przyswajania sobie zasad gry. No i – można by  jednocześnie opanowywać reguły i malować figurki.




Podobno nie ma czegoś takiego jak darmowy obiad. Ale nikt nic nie mówił o czołgach.


2)  Złóż swój własny starter.

           Wiele firm, aby zachęcić nowych klientów do swych gier oraz ułatwić im i ich portfelom rozpoczęcie zabawy wydaje startery. Czyli najczęściej – wielkie pudła zawierające wszystko, co jest potrzebne do gry: podręcznik, odpowiednie kostki i inne rekwizyty – oraz oczywiście figurki. Dla wielu zupełnie nowych graczy to bardzo atrakcyjna propozycja – zazwyczaj figurki w takich zestawach są sporo tańsze, niż gdyby kupować je pojedynczo. Natomiast jeśli ktoś ma już za sobą jakieś bitewniakowe doświadczenia, kupując starter, może jednocześnie kupować sobie trochę kłopotu, którego wymaga sprzedanie tych figurek z zestawu, których i tak nie ma zamiaru używać. Dlatego rzucam taki pomysł: a gdyby tak dać każdemu nabywcy możliwość samodzielnego zdecydowania, jakie figurki znajdą się w starterze?
W dobie internetu takie rozwiązanie dość łatwo wprowadzić. Za pomocą strony można określić, jakie modele miałyby się znaleźć w starterze. Następnie dział magazynowo – konfekcyjny pakuje je w pudło, dorzuca zestaw obowiązkowy (podręcznik, kostki itd) – a następnie wysyła pod wskazany adres. Oczywiście przy składaniu zestawu mógłby obowiązywać jakiś limit, podobny jak przy składaniu armii. Każda dostępna w ofercie figurka lub zestaw warte są odpowiednią ilość punktów (lub po prostu – pieniędzy), dobierając je do zestawu dysponuje się pewnym limitem punktów.
Tego rodzaju rozwiązanie byłoby niemożliwe lub co najmniej bardzo kłopotliwe w tradycyjnym systemie dystrybucji, kiedy to sklep stacjonarny jest głównym miejscem sprzedaży. Natomiast w sytuacji, gdy producent może być równocześnie sprzedawcą (internetowym) i rozsyłać swoje produkty na cały świat – warto by spróbować.



Oczywiście kalkulator rozpiski można zrobić samemu.


3)      Firmowy, sensowny army builder.

Jedną z unikalnych cech bitewniaków jest system składania armii. Może on służyć temu, by figurkowe siły zbrojne pojawiające się na stole wyglądały "realistycznie" (i nie mogły składać się wyłącznie z artylerii czy wielkich potworów) – albo też spersonalizowaniu oddziałów tak, by odzwierciedlić styl gry i zamysł gracza – generała. Sęk w tym, że nie jest to takie proste zadanie. Każda jednostka może mieć swoją wartość punktową, przynależeć do określonej kategorii oddziałów, które z kolei mogą stanowić ściśle określoną część armii... Robiliście kiedyś rozpiskę do WFB? To wiecie o co chodzi. A w Hail Caesar wcale nie jest prościej.

Nowsze gry bitewne dążą do uproszczenia tego procesu. I tak – w OiM stopniowo rozbudowuje się podstawowy skład grupy bojowej. A w Age of Sigmar wprowadzono oficjalnie wolną amerykankę – wrzucaj do armii co chcesz i jak chcesz, daj sobie spokój z liczeniem (zresztą sami autorzy z GW przez lata nie potrafili poprawnie określić mocy i wartości jednostek w tworzonych przez siebie systemach... Może więc dobrze, że przestali próbować? A jednak nie przestali – General's Handbook!).

Tymczasem – to też przecież część zabawy. Sformować armię w optymalnym składzie, gdzie interakcja pomiędzy unikalnymi właściwościami jednostek tworzyłaby efekt synergii i dawała jej przewagę nad przeciwnikiem. Dlatego też fani często wyręczali producentów gier. Najlepszym przykładem tej tendencji jest program Army Builder. Od lat już pomaga on tysiącom graczy na całym świecie w składaniu rozpisek.
Ale każdy, kto miał z nim do czynienia, wie że żadną miarą nie można nazwać go prostym, łatwym w obsłudze czy przejrzystym i estetycznym.
A gdyby tak istniała aplikacja czy program oferowany przez producenta, który na bieżąco aktualizuje zasady dotyczące jednostek do danego systemu? Który pozwala złożyć szybko i łatwo rozpiskę? Który komentuje jej silne i mocne strony, podpowiada ewentualną taktykę zastosowania wybranych oddziałów? Który pozwala na komunikację z analogiczną aplikacją u naszego przeciwnika, a potem – mając w pamięci obie rozpiski – pomaga określać wyniki poszczególnych ataków? Na pewno – dawałby on dużo możliwości.
Jak na razie – najbliższe takiemu rozwiązaniu jest GW, pozwalając graczom na ściągnięcie aplikacji przeznaczonej do usprawnienia gry w wymieniony wyżej Age of Sigmar.



Jeśli obejrzeliście filmik powyżej - to pomyślcie, jak mółby być czadowy, gdyby go zrobić w takim studio?



4)                  Filmiki How to play

        Pewnie macie takie doświadczenie, że czasami łatwiej załapać zasady gry, ktoś nam je zademonstruje. Na tym właśnie polegają pokazy bitewniaków na różnych konwentach i sklepach. W trakcie rozmowy z żywym człowiekiem można zapytać o coś, czego się nie zrozumiało, poprosić o bardziej zaawansowane wytłumaczenie wątpliwych kwestii – jednym słowem – znacznie to łatwiejsze i bardziej efektywne, niż czytanie podręcznika. Niestety – nie zawsze można na takim pokazie być, nie zawsze można się dopchać z pytaniem...
Tymczasem sporo wydawnictw parających się produkcją gier planszowych tworzy również filmiki, w których tłumaczone są reguły. A filmy te są uzupełniane przez fanów. Jeżeli wpiszecie sobie w Youtube "How to play" a następnie podacie tytuł gry planszowej – szybko znajdziecie wiele (często kilkanaście – kilkadziesiąt) różnych filmików. Po obejrzeniu ich wszystkich będzie się czuli, jakbyście zagrali co najmniej sto razy...

Brakuje mi czegoś podobnego w dziedzinie bitewniaków. Oczywiście tu również można znaleźć dzieła fanów. Niestety – często amatorskie produkcje są rozwlekłe, źle zmontowane, mało dynamiczne. Jednym słowem – mało udane. Być może wzięcie odpowiedzialności za jakość filmiku przez producenta systemu bitewnego doprowadziło by do tego, że miałyby one bardziej znośną i wciągającą postać.
Do tej pory najbardziej udaną realizacją tego pomysłu były filmiki z serii "How to paint" od Games Workshop. Miały wysoką wartość edukacyjną, a dzięki szybkiemu montażowi i podziale na kilka części – wciągały niczym serialowa "Gra o tron". Na polskim podwórku dodano mamy grę "Bogowie Wojny: Napoleon" – na jej stronie możecie sobie obejrzeć filmiki pokazujące różne aspekty gry. Innych wydawców zachęcam więc do pójścia za ciosem.



Proszę Pani, jesteśmy pod Paradox Cafe. Zapraszam Panią do baru. Zaraz wyjmę i przygotuję figurki. Bitwa rozpocznie się za 20 minut.


5)                  Dedykowany, sensowny system transportu figurek.

         No dobrze – zasady opanowane, figurki pomalowane. Nadszedł czas, by sobie pograć. I tutaj pojawia się trudność. Jeśli przeciwnik nie mieszka z nami w jednym domu, to musimy (albo on musi) dotransportować figurki na pole bitwy. Jak w każdej wojnie – pierwsze straty ponosi się już w trakcie marszu. Modele mają bowiem to do siebie, że są dość podatne na różnego rodzaju zniszczenia, zmiażdżenia, złamania, rozklejenia. Wystarczy zawadzenie o coś torbą, szybsze, gwałtowniejsze hamownie, potknięcie – i następuje katastrofa. Stąd wielu graczy nie rusza się z domu bez superglue. Można by więc odnieść wrażenie, że figurki są produkowane w celu ustawienia ich w gablotce i cieszenia wzroku rodziny w trakcie niedzielnego obiadu – a nie realnego grania. Tymczasem gracze radzą sobie jak mogą. Ileż pomysłów na transport figurek już widziałem: magnesowane traye, owijanie ludków papierem toaletowym lub gazetą, przegródki wyłożone gąbką, rzucenie na żywioł... Większość z nich miała to do siebie, że była dziełem samych hobbystów lub firmy trzeciej, nie produkującej gry samej w sobie (np. Safe & Sound czy Feldherr). A co za tym idzie – nie zawsze pasowała idealnie do specyfiki gry i używanych w niej modeli. Inne pudełko jest potrzebna do skirmisha, w którym występuje 8 modeli na stronę (ale w skali 35 mm), inne do historycznej gry wojennej w skali 10mm (ale z czołgami i samolotami), jeszcze inne do battla (niby skala 28mm, ale trzeba zmieścić też terrorgeista i Nagasha).

I znów – pudełka do swoich figurek oferuje GW. Oczywiście ich ceny i użyteczność jest typowa dla  tej firmy. Wyobraźmy sobie, że chcemy szybko i bezpiecznie przetransportować armię Nagsha, wraz z wzywanymi przez niego umarlakami, a potem wszystko szybko wystawić na stół... Mając do dyspozycji tylko skrzynie od GW, możemy mieć nadzieję na to, że po ich otwarciu figurki będą w stanie nienaruszonym – ale potem trzeba je mozolnie ustawiać na trayach. Czy – nie daj Boże – bezpośrednio na stole.
Więc fajnie by było, gdyby firmy pomyślały nad tym, jak w praktyce wyglądają oferowane przez nich gry, co jest potrzebne do sprawnego przewożenia a potem ustawiania modeli – a następnie wypuszczały potrzebne i dopasowane do tego celu produkty (skrzynki, pudełka, magnesy, traye). A już zupełnie idealną sytuacją byłoby, gdyby pudełko po figurce czy zestawie zapewniało im trwałość w transporcie.




6)         Serwis społecznościowy

           Kolejny wynalazek z Doliny Krzemowej, który zrewolucjonizował metody obijania się w pracy: serwisy społecznościowe. Na najpopularniejszym z nich można znaleźć profile i grupy poświęcone niemal każdemu systemowi bitewnemu. No i tam sobie niby można wrzucać zdjęcia, umawiać się na granie i dyskutować, o czym tylko dusza zapragnie. Ale strona Zuckerberga nie powstała z myślą o grach figurkowych. Brakuje jej więc takich funkcji, jak stworzenie profilu uwzględniającego gry, w które się gra, dodawanie do kolekcji konkretnych figurek, oznaczanie w kalendarzu czasu przeznaczonego na granie - by algorytm mógł skojarzyć Cię z przeciwnikiem, który również planuje wtedy potyczkę. Do tego nowości nt ulubionych systemów, informacje o eventach i promocjach. Posegregowane linki do recenzji, tutoriali i poradników. Albo propozycje innych gier, które mogłyby zainteresować użytkownika.
Oczywiście funkcji mogłoby być znacznie więcej. Na przykład - narzędzia do zarządzania ligą, ogólnoświatowy ranking, historia rozegranych gier. Albo opcja do organizowania i prowadzenia różnych rodzajów kampanii.

Zazwyczaj funkcje, o których napisałem, pełnią fora poświęcone danej grze. Jeśli takowe istnieje - to już jest dobrze. Ale i tak wszelkie informacje musisz wyszukiwać i wpisywać "ręcznie". To, co proponuję, to bardziej zautomatyzowany i zaawansowany serwis. Sprofilowany pod ten konkretny rodzaj hobby. Oczywiście wymaga to znacznie większej pracy informatycznej. Ale firma, która wprowadzi takie rozwiązanie, i będzie zachęcać do rejestracji nabywców swoich gier, zrobi wielki krok w kierunku rozwiązania problemów "Kupiłbym, ale nie mam z kim grać" i "Jak dotrzeć do naszych klientów i potencjalnych klientów?"

To tyle pomysłów na dziś. Życie ludzkie, a więc i bitewniaki, ma to do siebie, że zawsze będzie ktoś niezadowolony z jakiegoś jego aspektu. A dzięki temu możliwe są ulepszenia i postęp. A zatem – zachęcam do narzekania, bo to właśnie dzięki niemu gry stają się lepsze :)



7 komentarzy:

  1. 1. Niby ma to jakis sens, ale ja tego nie widze...;) Tabelki maja mi czytac? Meeeh
    2. Sensowne, ale koszty dla wydawcy za duze.
    3. Infinity ma cos takiego od dluzszego czasu;P W tym roku wydalo jeszcze swoj builder w wersji apki na telefon;D
    4. I znow Infinity.
    5. X wingi :D
    6. Infinity

    Generalnie artykul powinien nazywac sie raczej 'problemy klienta GW';D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli o audiobooki chodzi - to miałyby być one uzupełnieniem tradycyjnych podręczników. Żeby można się uczyć zasad w trakcie malowania figurek zajęć w szkole.

      Akurat GW częściowo wprowadza powyższe rozwiązania (firmowy estetyczny, łatwy w obsłudze armybuilder do Age of Sigmar). Chciałbym, żeby tak samo postąpił Warlord Games czy Wargamer.

      Usuń
  2. Co do ostatniego punktu polecam: https://warlord.wannarumbl.com/#/login
    Dodaje się gry i szuka przeciwnika. Na razie słabo to działa bo mało osób z Rumbl korzysta i portal się nie rozwija, a ma duży potencjał.
    Świetne filmiki how to play i how to paint robi Hawk wydający Dropzone Commander. Podobnie mają z army builderem, stworzyli własny, w którym robiłem rozpiski nie wiedząc jak działa gra. Oprócz tego wiem, że Warlord ma EasyArmy, który też nie jest jakiś skomplikowany.
    Co do audiobooków to jakoś średnio mi się to podoba, cyfrowe wersje na tablety i smartfony w zupełności wystarczą, szkoda tylko, że w większości wypadków kosztują niewiele mniej niż drukowane wersje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiele firm idzie teraz w darmowe zasady do sciagniecia z neta - Infinity, Malifaux itp.

      Usuń
    2. A wiele niestety nie. Jedne firmy korzystają z tych rozwiązań, inne nie. Mam nadzieję, że pionierzy dadzą przykład maruderom.

      Usuń
  3. Infinity zdecydowanie wyprzedza konkurencję pod wieloma względami, mój faworyt jeśli chodzi o innowacje w tej grze to wstawienie rodzaju sylwetki do profilu jednostki -w razie spornej sytuacji przy określaniu linii wzroku model podmienia odpowiedni znacznik sylwetki. W zasadzie to przyznanie przez producenta, że figurki z ich wymyślnymi pozami przeszkadzają w grze -czyli posunięcie niby samobójcze, ale bardzo ułatwiające życie graczom. Do tego program do tworzenia armii na stronie producenta, legalne darmowe zasady... FFG wrzuca bardzo klarowne filmiki tłumaczące zasady do swoich karcianek i planszówek, pewnie z nowym bitewniakiem będzie podobnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podobno ma być gra "Infinity" w klimacie fantasy. Bardzo chciałbym ją zobaczyć. Bo od zwykłego infinity bardzo odstręczał mnie świat i estetyka.

      Usuń