Ponieważ ostatnio zostałem doceniony za konwersję, to dziś pochwalę się pracą, w której ta technika odegrała kluczową rolę.
Dziś zaprezentuję wam figurkę, którą skleiłem z zamiarem wystawiania jej w roli kapitana w grze "Frostgrave". Jest to jeden z najprzydatniejszych wojowników. Nie tylko można go skonfigurować na wiele sposobów, wyposażyć w wiele broni i zbroi oraz obwiesić magicznymi przedmiotami, ale ponadto pozwala on na dodatkową aktywację żołnierzy. Minusem jest konieczność regularnego płacenia mu pensji, i w dodatku podwyższania jej regularnie. A co go gorsza - powiązanej jej z wynikami finansowymi bandy. Janusz biznesu płakał, jak zatrudniał ;)
Zasady dotyczące kapitana można znaleźć w cyfrowym mini-dodatku "Sellsword" lub regularnym "Frostgrave Folio".
Jeśli o konwersję chodzi, to za podstawę posłużyło ciało piechociarza z zakonu templariuszy od FireForge Games. Niestety, trzeba było przy nim posiedzieć z greenstuffem. Ale dzięki temu udało mi się zmienić kolczugowe spodnie w normalne. Okrywająca pancerz szmatka przeistoczyła się w płaszcz obszyty futrem.
Lewa ręka i tarcza pochodzą z wymienionego wyżej zestawu. Prawa natomiast to ramię starego, dobrego imperialnego milicjanta od Games Workshop. Główka miała pierwotnie znajdować się na szyi greatsworda, plastkiowego żołnierza wyprodukowanego przez tą samą firmę. Łuk i kołczan też chyba z GW - albo z zestawu plastikowych żołnierzy do "Frostgrave'a".
Starałem się tak skleić figurkę, by zadość uczynić zasadzie WYSIWYG. A kapitan został wyposażony w to, co maksymalizuje potencjał bojowy; w moim zamierzeniu miał być raczej wojownikiem niż charyzmatycznym wodzem. Stąd wyposażenie w zbroję, broń ręczną, tarczę i łuk. W tych dwóch grach, w których wziął udział, spisał się znakomicie. Zabijał i sam nie był zabity.
Herb na tarczy to wyraz niezadowolenia z rysunku, jaki ozdobił pawęż dzierżony przez Man at arms'a. Szukałem dobrego, wyrazistego symbolu, w fajnych barwach - i jednocześnie prostego do namalowania. Przypomniało mi się godło Watykanu, ale nie sprawdziłem dokładnie jak wygląda, namalowałem z pamięci - i w efekcie mam tarczę z istotnym błędem heraldycznym. Ale od razu nasunęło mi się skojarzenie z komiksowym superbohaterem - i tak narodził się Kapitan Watykan :)
Solidny TT. Podoba mi się kolorystyka i wykonanie.
OdpowiedzUsuńTT? To szczyt moich możliwości... :(
OdpowiedzUsuńDobry szczyt, nie jeden tak nie potrafi pomalować. Do pełni szczęścia wystarczy jeszcze tylko kilka przejść, rozjaśnień i MITRA BISKUPIA na łbie Kapitana Watykana! :P
OdpowiedzUsuńAż wygóglałem jak faktycznie wygląda godło. Najważniejsze że klucze są :)
OdpowiedzUsuńW sumie można udawać, że chodzi tu o jakiś randomowy, średniowieczny herb. Ale to tak samo, jak udawanie, że w butach Abibas nie chodzi wcale o nawiązanie do czołowej marki :) Dobrze jest wrócić ze świąt u teściów do rodzinnego kompa :)
UsuńKapitan Watykan :) Bardzo ładnie z nim popracowałeś, dzięki czemu masz niepowtarzalną miniaturkę. Tarcza rzeczywiście daje dobry, wyrazisty efekt.
OdpowiedzUsuńŻóltego położyłem chyba 8 warstw, żeby uzyskać jasny i mocno kryjący kolor. Z białym podobnie.
UsuńBodyguard Papy Franciszka :D Fajny!
OdpowiedzUsuńZe Szwajcarii ;)
UsuńJest łuk, jest okejka. Dobry freehand.
OdpowiedzUsuńŁuk to podstawa we "Frostgrave". Gdyby nie czary utrudniające strzelanie, nie warto byłoby brać innych broni.
UsuńCałkiem udana konwersja. Gratulacje.
OdpowiedzUsuńDziękuję. Niebawem pokażę ich jeszcze kilka.
UsuńFajna i pomysłowa konwersja. Malowanie też dobre, szczególnie tarcza.
OdpowiedzUsuńDziękuję, jak już napisałem powyżej, tarcza kosztowała mnie sporo pracy.
UsuńOd czasów Mordheim takie porządne konwersje chwytają mnie za serce... a tu dochodzi jeszcze do tego porządne malowanie!
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za słowa uznania.
UsuńBardzo fajny model i malowania, jak na niego patrzę to z twarzy taki trochę sarmata :)
OdpowiedzUsuńSarmata, ale z kolczykiem :)
Usuń