Czy mówiłem wam już, jak bardzo doceniam inicjatywę Figurkowego Karnawału Blogowego? Nie dość, że zabawa ta co rusz inspiruje różne pomysły, to dodatkowo motywuje do ich realizacji. Nie inaczej było i tym razem. Pepe z bloga Fantasy w Miniaturze zaproponował temat tylko pozornie oczywisty. Mianowicie zaprosił on ludzi, którzy marnują cenne godziny swego życia na tworzenie blogów figurkowych do napisania o ulepkach. I nie chodziło mu o kuleczkę utoczoną z substancji dzielącej nazwę z rogatym zwierzem hodowlanym, ale o ludziki stworzone samodzielnie przez hobbystów.
Szczerze mówiąc, mam w tym temacie niejedno do pokazania. Sklejanie figurek niezgodnie z instrukcją (za to zgodnie z własnym pomysłem!), dolepianie im dodatkowych elementów, czy wreszcie stworzenie czegoś zupełnie od podstaw to niesamowicie satysfakcjonujące doświadczenie. I nic dziwnego, że z tej dumy można chcieć pokazać je całemu światu.
Gdyby ten pan założył firmę produkującą figurki, to mogłaby się ona nazywać jak ta, o której będziecie za chwilę czytać. |
Do tematu można podejść jednak jeszcze inaczej. Od dłuższego czasu myślałem o tym, by przygotować tekst skupiający się właśnie na stricte figurkowym aspekcie hobby. Tak się bowiem składa, że jeśli chodzi o rzeźbienie i odlewanie, nasza ojczyzna nie ma się czego wstydzić. Istnieje mnóstwo firm produkujących bardzo dobre, polskie figurki. Zaryzykowałbym wręcz twierdzenie, że w wielu przypadkach biją one na głowę anglosaskie produkcje. Na przykład modele od słynnego Kromlecha, Titan Forge'a, HiTech Miniatures czy Scibora. A to dopiero wierzchołek lodowy, jeśli chodzi o temat odlewania figurek do gier w Polsce. Jeśli siedzicie w temacie gier bitewnych, to pewnie widzieliście nie jedno takie cudeńko. Ale bardziej możliwe jest, że wymienione nazwy nic wam nie powiedzą. A tym bardziej nie będziecie kojarzyć takich producentów jak MaxiMini, Werewoolf Miniatures, Bitspudlo czy Rothand Studio.
Już za chwileczkę zaczną się zdjęcia odnoszące się do tekstu. Bo gdybym chciał pokazać wszystko, co ma dobrego do zaoferowania nasz kraj w dziedzinie figurek, nie starczyłoby miejsca. |
Tak się bowiem składa, że w większości firmy te celują raczej w klientów z zagranicy. I rzadko kiedy tworzą własne gry, z którymi są powiązane produkowane przez nich modele. A nawet jeśli już taka gra powstanie, to również z myślą o tak zwanym zachodzie.
Niemniej jednak jest to bardzo ciekawy fragment świata gier, i zawsze chciałem poznać go bliżej. Figurkowy Karnawał Blogowy zachęcił mnie do podjęcia konkretnych działań w tym kierunku. Zastanawiałem się, którą firmę przedstawić szerzej... I wybrałem Rotten Factory. Powodów było kilka - śledziłem początki firmy, kibicuję ambitnym przedsięwzięciom. Najważniejszym była jednak wola Pana Much, Wielkiego Koruptora i Mistrza Zarazy. Policzyłem więc do siedmiu i wysłałem maila pod adres podany na stronie. Wkrótce dało się słyszeć bzyczenie trójokich insektów, po domu rozszedł się zapach nadpsutego mięsa - i nadeszła odpowiedź...
Zacznijmy od prezentacji personaliów. Opowiedz trochę o sobie. Czym zajmujesz się na co dzień, jakie były Twe pierwsze doświadczenia z grami figurkowymi? I co sprawiło, że w ogóle zacząłeś sam tworzyć ludziki?
Cześć! Nazywam się Paweł Jakub Górecki mam 28 lat. Od urodzenia mieszkam w Krakowie. Jestem rzeźbiarzem, a od niedawna
również właścicielem firmy Rotten Factory. Na co dzień zajmuję się moim hobby,
a tym samym pracą co czyni mnie chyba zagrożonym gatunkiem ;)
Pierwszy raz o figurkach usłyszałem w
piątej klasie podstawówki od kolegi z klasy. Wtedy chyba wychodziła szósta
edycja Warhammera. Zobaczyłem grę i przepadłem! Pamiętam, że zrywałem się z lekcji żeby coś
kupić albo po prostu popatrzeć na gablotki i komisy.
Co zaś się tyczy samego grania… Hmmm, grałem może parę
razy w życiu? Większą frajdę sprawia mi wyszukiwanie nowych, rzadkich, albo po
prostu fajnych modeli. W pewnym momencie zaczęło mi czegoś brakować w kolekcji
i chyba wtedy zacząłem uzupełniać ta lukę rzeźbiąc.
Sklep o którym piszesz... To był Bard czy Szeherezada? Przypomniałem sobie, że i ja w tamtych latach mieszkałem w Krakowie. I nie jeden raz, miast na wykłady, trafiłem do tego drugiego sklepu.
Proste, że do siekierki (Szeherezady), ale tego oddziału na Tomex’ie. Potem różnie, raz do Barda, raz na Mikołajską. Te sklepy miały super klimat.
Chyba każdy fan gier figurkowych pokusił się choć raz przynajmniej o drobną zmianę w firmowym modelu. Mało kto jednak przechodzi do bardziej zaawansowanych prac twórczych. Jakie były Twoje pierwsze ulepki? Co było wówczas dla Ciebie największą trudnością? Jak się z nią uporałeś?
Żeby zbudować napięcie, zaczniemy prezentację modeli od tak zwanego tyłu strony. Oto dwie z figurek wyrzeźbionych (a nawet pomalowanych) przez mojego rozmówcę. |
Sklep o którym piszesz... To był Bard czy Szeherezada? Przypomniałem sobie, że i ja w tamtych latach mieszkałem w Krakowie. I nie jeden raz, miast na wykłady, trafiłem do tego drugiego sklepu.
Proste, że do siekierki (Szeherezady), ale tego oddziału na Tomex’ie. Potem różnie, raz do Barda, raz na Mikołajską. Te sklepy miały super klimat.
Chyba każdy fan gier figurkowych pokusił się choć raz przynajmniej o drobną zmianę w firmowym modelu. Mało kto jednak przechodzi do bardziej zaawansowanych prac twórczych. Jakie były Twoje pierwsze ulepki? Co było wówczas dla Ciebie największą trudnością? Jak się z nią uporałeś?
Moje pierwsze ulepki były tragiczne! Z
tych czasów został mi tylko jeden model, ale nie mam serca go wyrzucić.
Początki były ciężkie, tak naprawdę wszystkiego uczyłem się metodą prób i
błędów, z mocnym naciskiem na to drugie. Miałem duże problemy ze znalezieniem
dobrych informacji i poradników dotyczących rzeźbienia. To, że będziesz w 100%
podążał za wskazówkami z tutoriala nie oznacza jeszcze, że efekt końcowy będzie
taki sam. Często dlatego, że takie rzeczy nie posiadają obszernego komentarza,
albo nie pokazują wszystkiego. Czasem udało mi się wydedukować jakieś patenty ze
zdjęć wrzucanych przez znanych rzeźbiarzy.
Powiedzieć, że ćwiczenie czyni mistrza, to powiedzieć banał. Zwróćcie uwagę, że poziom startowy był bardzo dobry. |
Bardzo wiele dało mi to, że
eksperymentowałem z różnymi materiałami i technikami. Chyba najwięcej nauczyłem
się właśnie na błędach i rozwiązywaniu problemów. Siedziałem do skutku. Sukces
motywował mnie do kolejnych działań.
Czy swoje starania uzupełniałeś mniej lub bardziej profesjonalnym wykształceniem? Na przykład takim, jakie oferują szkoły plastyczne?
Studiowałem Projektowanie Produktu na krakowskiej ASP ze specjalizacją Projektowanie 3D. Uważam że te studia dały mi dużo, jeśli chodzi o kreatywność, organizację i efektywność pracy, a także sam proces projektowy. Nauczyłem się również podstaw różnych programów graficznych 2D i 3D. Kwestie artystyczne zawdzięczam swojej ciężkiej pracy.
Tak właściwie to nie poszedłem na ten kierunek z zamiarem prowadzenia działalności związanej z figurkami. Ciężko też mi ocenić ,czy dobrym wyborem jest wcześniejsze kształcenie się w szkołach plastycznych, na kursach, lub na studiach artystycznych. To jest indywidualna sprawa. Wszystko zależy od profesorów, nauczycieli i samego ucznia. Uważam, że każdą zdobytą wiedzę można wykorzystać w tym co się chce robić.
A teraz chętnie dowiedziałbym, jak
stwarza swoje modele profesjonalista. Od czego zaczynasz? Z jakich surowców i
technik korzystasz? Jakich narzędzi używasz? Ile trwa przygotowanie
pojedynczego ludzika?
To dość ciężkie pytanie, bo proces
przygotowania modeli często różni się od siebie. Jednak zazwyczaj wygląda to
tak:
Zaczynam od wymyślania projektu.
Wyobrażam sobie co chciałbym zrobić. Tu coś dodać, tam coś odjąć. W tym etapie
uwzględniam to, jak model będzie odlewany, jak go podzielić itd. Następnie
przelewam tą wizję na papier. W zależności od czasu robię szybki lub bardziej
dopracowany szkic. Zawsze staram się umieszczać wszystkie detale modelu na
szkicu, ułatwia to ogromnie późniejszą pracę. Zdarza się, że na tym etapie
jeszcze coś dodaję lub zmieniam.
A tutaj - powstawanie figurki krok po kroku. |
Kolejny etap to wykonanie szkieletu z
drutu w konkretnej pozie i nakładanie na niego masy. Modele rzeźbię zazwyczaj w
całości od ogółu do szczegółu.
Trudno mówić o technikach, bo zależne są
od masy z jakiej korzystasz i co konkretnie rzeźbisz. To jest temat na cały
osobny wywiad.
Materiałów używam różnych w zależności od
tego co rzeźbię, albo jaki efekt chcę uzyskać. Ostatnio jednak najczęściej
sięgam po FIMO soft, którą to modelinę ogromnie polecam.
Ciężko określić czas rzeźbienia jednej
figurki. Wszystko zależy od wielkości i stopnia skomplikowania. Dla modelu w
skali 30mm to może być od jednego do nawet pięciu dni.
Co sprawiło, że postanowiłeś zrobić z
tworzenia miniatur biznes? Dlaczego własna działalność, a nie praca u kogoś? Czy działasz w oparciu o własne
wyczucie, czy też może wspiera Cię ktoś bardziej doświadczony?
Chyba marzenia… Jako dzieciak przez
chwilę chciałem pracować dla GW i gdzieś to chyba zostało w mojej
podświadomości.
Często krępują mnie sytuacje, w których
rozmawiam z nieznajomymi mi ludźmi, więc naprawdę ogromnym krokiem było dla
mnie pokazanie swoich prac. Założyłem kilka kont na forach i fanpage na
Facebook’u. Reakcja ludzi miło mnie zaskoczyła i zmotywowała do dalszej pracy.
Na założenie działalności zgrały się dwie
rzeczy. Pierwsza to fakt, że chciałem być niezależny i mieć swobodę w
działaniach. Drugą okolicznością był fakt, że akurat po zakończeniu studiów dowiedziałem
się o tym, że za trzy miesiące zaczyna się nabór na dofinansowania pierwszej
działalności. Poszedłem za głosem serca i zaryzykowałem.
Obecnie działam jednoosobowo. Zajmuję
się wszystkim, od projektowania po produkcję, grafiki i wysyłkę. Plus tej
sytuacji jest taki, że mogę utrzymywać jakość na wysokim poziomie. Jedyną rzeczą,
którą się nie zajmuję jest ogarnianie strony pod kontem programowania. Całe
IT to dla mnie czarna magią, ale na szczęście mam swojego magika Marcina, który
ogromnie mi pomaga.
Wiele się zmieniło w ciągu tego roku
jeśli chodzi o prowadzenie firmy. Wiele rzeczy się nauczyłem na własnych
błędach, sporo też dowiedziałem się od znajomych i przyjaciół. Teraz raczej wszystko analizuję,
planuję i patrzę w przyszłość niż działam pod
wpływem intuicji.
A propos przemysłowych metod produkcji - sławetne piekielne działo. O ileż ciekawsze od nudnego pierwowzoru! |
Jak wyglądało przejście na bardziej
masową produkcję? Jakiego sprzętu potrzebowałeś? Co zmieniło się w Twoich
pracach? Jaki aspekt działalności jest z Twojego punktu widzenia najważniejszy?
Tutaj ogromnie pomogła mi dotacja dzięki której zakupiłem cały sprzęt i materiały. W zasadzie od początku używam tych
samych maszyn do produkcji modeli i form. W najbliższym czasie planuje
zainwestować w dodatkowy sprzęt. Na początek wystarczy próżniówka z garnkiem i
kompresor z garnkiem ciśnieniowym, no i materiały oczywiście.
Na starcie było całkiem spoko z czasem,
ale teraz noc zaczyna się coraz bardzie kurczyć, a dzień pracy wydłużać.
Niestety zaczyna mi brakować przestrzeni na kreatywny relaks, a także na fora, czego
ogromnie żałuje. Z paroma osobami jednak staram się utrzymywać kontakt i
pisujemy do siebie maile.
Jaki aspekt działalności jest
najważniejszy? Myślę, że wspieranie projektów dotyczących gier pod kontem
projektowania i wykonywania modeli w oryginalnym mrocznym klimacie Rotten
Factory.
Oto plon pracy. Wypijmy za odlewników 10 grudnia! |
Teraz chciałbym skupić się na stronie
artystycznej Twych modeli. Dlaczego Nurgle? Co stanowi główną inspirację Twoich
pomysłów? Czy planujesz rozszerzyć tematykę, czy też raczej pozostać wiernym
nazwie firmy?
Haha, bo ja po prostu lubię Papę, ale to
wynik końcowy mojej długiej figurkowej historii. Na początku podobały mi się
krasnoludy, potem mroczne elfy, ale ostatecznie stanęło na chaosie. Jeszcze z
pięć lat temu nic nie mogło przebić Khorna, ale jakoś w pewnym momencie mnie
zainfekowało i zostałem pobłogosławiony przez Nurgle'a zgniłym darem ;)
Ja po prostu lubię taki mroczny brudny
klimat w muzyce i sztuce, co pewnie przekłada się na modele. Jakieś czyste
dobre istoty, czczące światłość to nie mój klimat … No chyba, że wypowiedziały
krwawą krucjatę w imię tego dobra i wydłubują ludziom oczy po czym palą ich na
stosie... Ale nie będę spojlerować ;)
Inspiracje czerpie ze wszystkiego, z czego tylko mogę.
Codziennie staram się poświęcić chwilę na szukanie ciekawych grafik i
materiałów. Poszerzam moją kolekcję artbook’ów z gier i śledzę poczynania moich
idoli. Zdarza się też, że fragment czytanej książki mnie natchnie. Tak
naprawdę ciężko mi się jest nie inspirować. Muszę się ostatnio stopować i
odkładać różne pomysły na później.
Jeśli chodzi o tematykę to zdecydowanie
planuje ją poszerzyć, pozostając jednak wiernym klimatowi.
Wspominasz o idolach. Rozumiem, że nie chodzi tu o muzyków, aktorów czy sportowców, ale o twórców figurek. Jakie modele cenisz najbardziej? Które najbardziej pobudzają Twoją pomysłowość?
A przy okazji spytam: jaka jest (Twoim zdaniem) najfajniejsza figurka wyrzeźbiona przez kogoś innego niż Ty?
Chodziło o rzeźbiarzy figurkowych i ludzi tworzących grafiki koncepcyjnych. Jeśli chodzi o modele to najbardziej cenię te rzeźbione ręcznie. Wiesz: to jest tak, że jak widzę świetnie wyrzeźbioną figurkę, to motywuje mnie to do osiągnięcia lepszego poziomu, a w konsekwencji lepszego produktu. Czasem też jest tak, że patrząc na czyjąś galerię od razu pojawia mi się w głowie jakaś wizja nowego modelu. Często wizualnie nie związana z modelem, na który patrzę, ale mimo wszystko stanowiącego inspirację.
Nie potrafię teraz wskazać czegoś takiego jak najfajniejsza figurka. Kiedyś te najfajniejsze to były te, które udało mi się zdobyć ciężkim nakładem pracy. Teraz staram się dodawać do kolekcji modele, które według mnie mają w sobie to coś.
Ciekawym epizodem Twej twórczości jest udział figurek w pewnej planszówce. Czy możesz powiedzieć o niej kilka słów?
Wspominasz o idolach. Rozumiem, że nie chodzi tu o muzyków, aktorów czy sportowców, ale o twórców figurek. Jakie modele cenisz najbardziej? Które najbardziej pobudzają Twoją pomysłowość?
A przy okazji spytam: jaka jest (Twoim zdaniem) najfajniejsza figurka wyrzeźbiona przez kogoś innego niż Ty?
Chodziło o rzeźbiarzy figurkowych i ludzi tworzących grafiki koncepcyjnych. Jeśli chodzi o modele to najbardziej cenię te rzeźbione ręcznie. Wiesz: to jest tak, że jak widzę świetnie wyrzeźbioną figurkę, to motywuje mnie to do osiągnięcia lepszego poziomu, a w konsekwencji lepszego produktu. Czasem też jest tak, że patrząc na czyjąś galerię od razu pojawia mi się w głowie jakaś wizja nowego modelu. Często wizualnie nie związana z modelem, na który patrzę, ale mimo wszystko stanowiącego inspirację.
Nie potrafię teraz wskazać czegoś takiego jak najfajniejsza figurka. Kiedyś te najfajniejsze to były te, które udało mi się zdobyć ciężkim nakładem pracy. Teraz staram się dodawać do kolekcji modele, które według mnie mają w sobie to coś.
Oto grafiki postaci autorstwa Adriana Smitha. |
A to modele wyrzeźbione (i pomalowane) na ich podstawie. Faktycznie - mogły stanowić inspirację dla wielu modeli z Rotten Factory. |
Ciekawym epizodem Twej twórczości jest udział figurek w pewnej planszówce. Czy możesz powiedzieć o niej kilka słów?
Hmm … Nie wiem do końca, o który projekt
Ci chodzi. Jakiś czas temu zaprojektowałem planszówkę. Została on przetestowana
i jest praktycznie ukończona. W sumie potrzebuje tylko kosmetycznych poprawek i
modeli.
Od pewnego czasu jestem też zaangażowany
w inny bardzo ciekawy planszówkowy projekt, dla zagranicznej firmy. Generalnie
moje klimaty, ale niestety na razie nie mogę nic więcej zdradzić. Ciekawych
zapraszam do zaglądania na mój blog, gdzie pewnie za jakiś czas coś się pojawi.
Chodzi mi właśnie o tą prawie skończoną grę. Widziałem gdzieś modele do niej. Czy możesz opowiedzieć o niej coś więcej?
To będzie gra w mrocznym, przygodowym klimacie. Jej akcja rozgrywa się w zniszczonej świątyni. Przeznaczona dla od 2 do 4 graczy. Gra w wersji podstawowej będzie posiadała 4 bohaterów do wyboru, a jeden gracz z graczy będzie mógł się wcielić w złą stronę, przeciwko której będą grali pozostali. Przygotowałem ją w taki sposób, aby każda rozgrywka wyglądała nieco inaczej.
Będziemy mogli w jej trakcie natknąć się na wrogów, odwiedzić przeklęte miejsca i znaleźć użyteczne przedmioty. Wraz z długością gry, zło rośnie w siłę. Gracze są zmuszeni do szybkiego działania, narad i planowania kolejnych ruchów. Co doprowadziło do sytuacji w której znalazły się nasze postacie? Odpowiedź na to pytanie pozostawię w tajemnicy, aż do momentu ukończenia gry.
Kurczę, powinienem szybko wrócić do tego projektu i w końcu ją wydać!
Jakie masz wrażenia ze swej przygody z figurkami z perspektywy czasu? Co w niej jest najfajniejsze, a co najbardziej męczące? Jakich porad udzieliłbyś ludziom, którzy chcieliby pójść w Twoje ślady?
Chodzi mi właśnie o tą prawie skończoną grę. Widziałem gdzieś modele do niej. Czy możesz opowiedzieć o niej coś więcej?
To będzie gra w mrocznym, przygodowym klimacie. Jej akcja rozgrywa się w zniszczonej świątyni. Przeznaczona dla od 2 do 4 graczy. Gra w wersji podstawowej będzie posiadała 4 bohaterów do wyboru, a jeden gracz z graczy będzie mógł się wcielić w złą stronę, przeciwko której będą grali pozostali. Przygotowałem ją w taki sposób, aby każda rozgrywka wyglądała nieco inaczej.
Będziemy mogli w jej trakcie natknąć się na wrogów, odwiedzić przeklęte miejsca i znaleźć użyteczne przedmioty. Wraz z długością gry, zło rośnie w siłę. Gracze są zmuszeni do szybkiego działania, narad i planowania kolejnych ruchów. Co doprowadziło do sytuacji w której znalazły się nasze postacie? Odpowiedź na to pytanie pozostawię w tajemnicy, aż do momentu ukończenia gry.
Kurczę, powinienem szybko wrócić do tego projektu i w końcu ją wydać!
Jakie masz wrażenia ze swej przygody z figurkami z perspektywy czasu? Co w niej jest najfajniejsze, a co najbardziej męczące? Jakich porad udzieliłbyś ludziom, którzy chcieliby pójść w Twoje ślady?
Najfajniejsze… Tu chyba nie ma
niefajnych aspektów! Cała społeczność figurkowa jest super. Możliwość
przekształcenia wizji w rzeczywisty produkt. Samodoskonalenie i postępy, jakie
widzę. Ostatnio ludzie przysyłają mi zdjęcia pomalowanych przez siebie modeli,
to jest super uczucie, gdy dostaję takie maile. Poza tym siadasz do komputera po
ciężkim dniu pracy i widzisz, że Karol chce z Tobą zrobić wywiad. No jak tu się
nie uśmiechać!
Męcząca potraf być po prostu ciężka
praca, ale po parudniowym maratonie, gdy spojrzę na to co zrobiłem - odczuwam
ogromną satysfakcję.
Takie cuda można znaleźć na blogu Rotten Factory. To co jest fajną cechą figurkowego hobby, to gotowość fanów i profesjonalistów do dzielenia się swoją wiedzą i doświadczeniami. |
Jeśli ktoś planuje tego typu działalność to
proponowałbym zastanowić się, co konkretnie chce robić i dlaczego? Najważniejsze, by się nie bać i cały czas nie tracić motywacji do pracy.
Jeśli ktoś ma jakieś pytania, to może do
mnie napisać. Postaram się szybko odpowiedzieć. Zawsze też jestem
zainteresowany współpracą i wsparciem ciekawych projektów.
Na koniec proponuję zwrócić wzrok ku
przyszłości. Jakie są Twoje plany (związane z figurkami naturalnie) na
najbliższe miesiące? A jakie na kilka lat do przodu?
Nie wiem od czego zacząć bo jest tego naprawdę sporo... W listopadzie pojawi się parę modeli do
leśnych elfów. Cały czas pracuję też nad nowymi produktami dla Rotten Factory.
Pojawią się one w nowym roku jako projekt crowdfundingowy. W 2018 do sprzedaży
trafi też na pewno jedna z planszówek.
Bądźmy szczerzy - w realiach AoS leśne elfy to przede wszystkim drzewoludzie. |
Zbieram materiały do nowych nacji i modeli w klimatach s-f. Z końcem stycznia chcę zamknąć etap projektowy i zacząć rzeźbienie.
Cały czas nawiązuje nowe kontakty więc nie wiem tak naprawdę co może się wydarzyć w roku 2018 i czy nie będzie to rok tysiąca i jednej zgniłej figurki.
Plany na daleką przyszłość … to raczej
marzenia. Ogromnie chciałbym zaangażować się w character design dla gier, a
także współpracować w projektach z osobami, które są teraz w moim top five artystów (np. Adrian Smith,
Stephane Simon, albo Patrick Masson). Z doświadczenia wiem, że marzenia się
spełniają, więc teraz trzeba po prostu trochę im pomóc.
Dwa modele autorstwa rzeczonego Stephena Simona. |
Dziękuję za rozmowę :) Życzę Ci stworzenia czadowych figurek i wynikających z tego sukcesów. A może nawet mutacji w postaci dodatkowej ręki? Robota szła by szybciej...
* * *
Mam nadzieję, że czytało wam się ten wywiad równie miło, jak mi przygotowywało. Co prawda sam jestem starym dziadem, tęsknie wyglądającym za emeryturą - ale tym bardziej z podziwem patrzę na młodego człowieka, który nie rezygnuje ze swoich pasji, tylko realizuje je z wielkim zaangażowaniem. Dlatego właśnie trzymam kciuki za Pawła i Rotten Factory. Świat jest dużo fajniejszy, gdy marzenia, wytrwałość i kreatywność wygrywają w starciu z zakończeniem preferencyjnego okresu opłat ZUS i podatkiem dochodowym.
Tym bardziej, że te właśnie modele mają szansę na sukces. Regularnie oglądam sobie nowe figurki na beastsofwar.com. I wiem, że jakość i pomysłowość figurek z Rotten Factory wielokrotnie przebija to, co proponują zachodni producenci. Zresztą sami zajrzyjcie na stronę firmy: www.rottenfactory.eu/store. Zobaczycie tam dużo więcej czadowych modeli.
Jeśli więcej ludzi zacznie bawić się ludzikami, więcej z nich dowie się o tej konkretnej ofercie - owa szansa na sukces wzrośnie. Więc jeśli chcecie spróbować sił w malowaniu czegoś bardziej wyrafinowanego od ścian w salonie - to może Rotten Factory?
Temat bliski memu sercu, wywiad ciekawie przeprowadzony, odpowiedzi szczere i bez lania wody. BARDZO mi się podoba i bardzo dziękuję za ten tekst!
OdpowiedzUsuńCieszę się, że wywiad przypadł Ci do gustu! Też lubię Nurgla :)
UsuńBardzo fajnie.Ciekawa osobowość i jeszcze lepszy rzeźbiarz:) Z przyjemnością pochylę się (właściwie już to robię) nad tymi plugawo pięknymi modelami. Dzięki Karolu ;-)
OdpowiedzUsuńW pracy Pawła najbardziej fascynuje mnie konsekwencja i determinacja. Nie ulega trudnościom, tylko stara się być coraz lepszym. Właśnie dlatego chciałem z nim zrobić wywiad.
UsuńDzięki za świetny i ciekawy wywiad! :)
OdpowiedzUsuńDo usług. Zapraszam do czytania innych wywiadów.
UsuńDzięki!
OdpowiedzUsuńProszę bardzo :)
UsuńNie znałem, a na pierwsze parę rzutów oka - warto :)
OdpowiedzUsuńDzięki!
I choćby dla tego, faktu, że dowiedziałeś się o czymś nowym - warto było się postarać.
UsuńTakie wywiady/teksty/recenzje to perełki - przy obecnej wielkości rynku figurkowego i liczbie małych manufaktur, ciężko być ze wszystkim na bieżąco [samemu śledząc].
UsuńMi również ciężko nadążyć za wszystkim, na pewno staram się (umiarkowanie) śledzić polskie produkcje. Kiedyś był blog tylko i wyłącznie na ten temat, ale autor sobie odpuścił aktualizacje.
UsuńJa obserwuję RF od dawna, praktycznie od początku na forum Broder Princes i musze powiedzieć że poziom rzeźby i designu bardzo mocno skoczył do góry. Jak wrócę do Nurgla (a wrócę na pewno ;) ) to coś łyknę z tej oferty.
OdpowiedzUsuńByć może i ja wrócę do Pana Rozkładu. Na razie jednak siedzę w historykach i light fantasy, a tam nie bardzo jest miejsce na figurki z RF. Niemniej jednak - jest to firma, którą każdy kultysta powinien znać.
UsuńSuper wywiad, miło był zwłaszcza poczytać o kimś z grodu Kraka, sam chodziłem do Barda i Szeherki. :D
OdpowiedzUsuń...a modele świetne, bardzo lubię takie horrorowe klimaty. :)
Ależ to było dawno w moim przypadku - przełom lat 90tych i dwutysięcznych. Z perspektywy czasu żałuję, że nie siedziałem tam więcej :(
UsuńDzięki za wywiad dobrze poczytać o takiej ciekawej osobie powodzenia
OdpowiedzUsuńProszę! cieszę się, że mogłem rozpropagować działalność Pawła!
UsuńBardzo fajnie. Bardzo dobrze się czytało.
OdpowiedzUsuńTo znaczy, że blog spełnił swoje zadanie! Miło mi!
UsuńBardzo dobry wywiad. RF ma w ofercie figurki świetnie wyrzeźbione z dużą dozą finezji :)
OdpowiedzUsuńTeż mi się zawsze podobały. Z czasem zaś stają się coraz lepsze.
OdpowiedzUsuńSuper wywiad, a figurki (mimo że nie jestem fanem nurglowych klimatów) są naprawdę ciekawe =)
OdpowiedzUsuńDlatego czekam na dalszy rozwój umiejętności rzeźbiarskich. Myślę, że będzie coraz lepiej, i nie tylko nurglowo.
Usuń