Minął już ponad rok, odkąd
dowiedziałem się po raz pierwszy o konwencie "Gladius". Ależ się wtedy podjarałem! Dopiero co wszedłem
na poważnie w bardziej niszowe systemy, a tu ktoś organizuje imprezę właśnie na
ten temat! I to w dodatku w mieście, w którym mieszkam, i za darmo! To się
nazywa mieć szczęście!
Od razu wkręciłem się mocno.
Impreza była okazją nie tylko do poznania nowych gier, ale też pokazania
własnych figurkowych fascynacji. I te trzy dni minęły mi jak z bicza strzelił. A mimo to zakończyłem imprezę z uczuciem niedosytu. Okazało się, że pilnowanie
własnego stolika i pokazywanie chętnym "Hail Caesar" oraz
"Dragon Rampant" jest jednak dość absorbujące... Ale tak czy inaczej
byłem bardzo zadowolony, czym nie omieszkałem opowiedzieć tutaj.
Bardzo odpowiadała mi formuła konwentu. Spotkanie fanów z fanami,
nastawione na wymianę doświadczeń i zajawek. Oczywiście były i stoiska firmowe,
ale nawet one zostały wsparte przez wolontariuszy, nakręconych na systemy danego
producenta. Mówię tu o Warlord Games. Inne przedsiębiorstwa growe wystawiły
jeszcze mocniejszą reprezentację: autorów zasad, wydawców... Czasami była to
jedna i ta sama osoba ;)
Co dwa gladiusy to nie jeden! |
Od momentu, w którym tylko
dowiedziałem się o imprezie, zapragnąłem wspierać ją na miarę swych skromnych
blogowych możliwości. Uważam że takie spotkania są również potrzebne. Pieniądze
i firmy są ważne w figurkowej branży, ale pasja też! Warto wyjść więc do ludzi,
poznać inne środowiska, grające w inne systemy. Popróbować innych mechanik i
innych skal. Dlatego też rok temu zasięgnąłem wiedzy o konwencie u źródła.
Rozmawiałem z Maćkiem Drążkiewiczem, który opowiedział o planach i idei konwentu.
Po pierwszej edycji założenia imprezy się zostały na nowo przemyślane, dostosowywano je do realiów i możliwości. Dlatego i tym razem napisałem do Maćka,
a on znów opowiedział o tym, jakiego rodzaju event szykuje, czego można
oczekiwać od Gladiusa 2018. Zapraszam więc do lektury: