W tym miesiącu Inkub zapodał bardzo intrygujący temat do blogowej twórczości. Chodzi o czerwone oczy. Same w sobie nie są one niczym szczególnym - ot detal anatomiczny jakiegoś zwierzaka albo albinosa. Ale jeśli do tego elementu dołoży się ludzki aparat percepcji i interpretacji - zaczynają dziś się rzeczy dziwne.
Jak na pierwszy rzut oka rozpoznać zagrażającego mi człowieka? Na pewno musi wyglądać jakoś nietypowo... |
Neutralny w swej istocie część ciała staje się oznaką zła, zagłady i okrucieństwa. I wydaje się, że tego typu konotacja funkcjonuje niezależnie od kultury. Ktoś bardziej biegły w psychologii ewolucyjnej mógłby się wypowiedzieć na temat odruchowych reakcji na wyraźnie odmienne cechy wyglądu... Ale ja chciałem tylko pochwalić prosty i zarazem chwytliwy pomysł na temat.
A teraz przejdziemy do meritum, do figurek. Dziś pochwalę się modelem mającym dla mnie szczególne znaczenie. W tym wywiadzie wspominałem o folderze, którzy sprawił, że zakochałem się w skavenach. A że miłość platoniczna to frustracja i cierpienie - czym prędzej zamówiłem swoje pierwsze ludki. Dotarły po kilku tygodniach: pudełko z plastikowymi clanratami, blister z grupą dowodzenia i Warlord Queek. I tak to się zaczęło.
Tak wyglądała część tych zakupów. |
Nie pamiętam już dokładnie, kiedy sprzedałem pierwszą kolekcję. W każdym razie Warlord Queek zajmował w niej honorowe miejsce. Pierwsza imienna figurka, potęga i mrok wyrażony pokaźną kolekcją czaszek. Prawdziwy młot na krasnoludy. Chyba już wtedy pomalowałem mu oczy na czerwono.
Od tamtej pory każdy skaveński badass (o ile istnieje coś takiego...) miał ślepia właśnie tej barwy. Z wyjątkiem tych prawdziwych koksiarzy - czarowników i demonów, zielonookich od zjedzonych taczek spaczenia.
Kiedy powróciłem do battla, imienni herosi poszli w podstawkę. Co prawda istniały do nich zasady, ale zgodnie z panującym wówczas obyczajem - nie wstawiano ich do rozpisek. Niemniej jednak Games Workshop nie zapomniało o mocnym skavenie i postanowiło odświeżyć jego model. Poniżej zobaczycie go w dwóch odsłonach - klasycznej i siódmoedycyjnej.
Jak widać, naszemu bohaterowi, mimo upływu lat przybyło skoczności i dynamiki. Niezmieniony pozostał pancerz, trofea przyczepione do stelaża, uzbrojenie. Oraz oczywiście tytułowe czerwone oczy.
I ja miałem go w swym sercu. Nic więc dziwnego, że gdy zabierałem się do przygotowania warlorda dla swych szczurzych zastępów, pomyślałem o Queeku. Tym bardziej, że model włożony do "Island of Blood" był taki sobie, a nowy Queek dostał od producenta ciało z niesławnego finecast'u.
W ruch poszły więc bitsy, nożyk, klej i greenstuff. I tak oto złożyłem swoją własną wersję tego bohatera. Oczywiście w razie bitewnej potrzeby zapominał on o swej tożsamości i startował jako zwykły warlord, jakich setki gnieżdżą się w podziemnym imperium szczuroludzi.
A oto efekt mojej pracy:
Niestety, ów skaven niezbyt często wychodził w pole. Wszystko to wina zasad 8 edycji WFB. Wspomniałem już o banie na indywidualnych herosów. Poza tym znalazłem dla niego tylko jedno zastosowanie - obsługa Fellblade'a. Był to miecz tak śmiercionośny, że mógł nawet zabić samą śmierć! (w osobie Nagasha). Znakomicie nadawał się do niszczenia wszelkiej maści ogrowych tyranów i wielkich, niezbyt szybkich potworów.
Tylko że z tej roli znacznie lepiej wywiązywał się warlord na szczurogrze łamaczu kości. Ten zaś był reprezentowany przez zupełnie inny model.
Na szczęście pokazywany model nie leży dziś bezczynnie. Wprost przeciwnie. Święci triumfy, jako szef bandy skavenów w kampanii do "Age of Sigmar Skirmish", którą właśnie rozgrywam ze swym synem. Tylko że nie ja już kieruję poczynaniami skaveńskiego watażki... Niemniej jednak - bawimy się świetnie. A o tej odsłonie "Age of Sigmar" napisze niebawem (za około 2 tygodnie) troszkę więcej.
Siwtena konwersja. Szczególnie podoba mi się rdza na zbroi i zielonkawe ostrze.
OdpowiedzUsuńSuper, że możesz już sobie z synem pogrywać, ja wciąż czekam bo moje dziewczyny za młode, choć starszą wciągam już w mazianie :)
Matko - świetna konwersja oczywiście. Coś mi się palce strasznie plączą dziś na klawiaturze.
UsuńNajlepiej zacząć granie z dziećmi od grania w jakieś proste gry, nie wymagające dużych umiejętności malarskich. Tzn - od x - winga :) Dziękuję za pochwałę odnośnie figurki.
UsuńBardzo ładnie pomalowany model. Posiada wszystkie szczurze aspekty charakteryzujące to niebezpieczną ale i śmieszną nację.
OdpowiedzUsuńDostałem w prezencie dynamicznego Queeka i na pewno się zabiorę a niego kiedyś :)
Do pełni zabawy brakuje mu tylko wybuchającego w rękach granatu! Oczywiście chętnie zobaczyłbym tą wersję Queeka pomalowaną na Twoim poziomie... ale jak wiesz, trzymam raczej kciuki za skończenie husarki :)
UsuńNo Panie. Dla mnie lepsza niż dobra. Rdza to miód dla moich oczu i ten pyszczek. Musi się ładnie prezentować na stole. A za granie z synem to już głęboki ukłon. Chciałbym tak. :)
OdpowiedzUsuńSporo się napracowałem przy malowaniu, cieszę się, że Ci się podoba. Co do grania z synem - polecam Age of Sigmar Skirmish - znakomita gra do zabawy z dziećmi.
UsuńDzięki za podpowiedź. Teraz akurat wyjeżdżają zostawiając ojca to może zakupię (po uprzedniej rozmowie) i sobie zaczniemy granie. A przy okazji kolejne podejście do malowania zrobimy :) Tylko najpierw sam się nauczę ;)
UsuńŻyczę powodzenia! Moje doświadczenia są takie, że grając czy malując z dzieckiem trzeba raczej nastawić się na naukę potomstwa, niż na robienie czegoś dla siebie. Jeśli dzieci są małe, warto uprościć zasady i obniżyć poprzeczkę w malowaniu.
UsuńDokładnie tak. Jak chce coś pomalować dla siebie to raczej odpalam xboxa albo pokemony na netliksie ;) nauka malowania za bardzo angażuje.
UsuńMoże w przeciągu 2 tyg w FGB ktoś będzie robić naukę skirmisha.
UsuńCierpliwość jest będziemy grać i malować :)
Nauczać Age of Sigmar skirmish to jak uczyć zaparzać herbatę z torebki. To jedna z najprostszych gier, jakie znam; dzięki kilku prostym trikom prostsza nawet od wersji podstawowej. I cierpliwości do figurek też nie trzeba dużo - minimalny skład bandy to 3 modele!
UsuńMłody powiedział że jest gotów nawet na 5 modeli w bandzie hehehe :D
UsuńWot mołodiec! Będzie dobrze :)
UsuńKurcze, jakoś mi umknął ten wpis. Dobra robota, świetna rdza i metaliki!
OdpowiedzUsuńPodobno najlepszy sposób na zwiększenie zauważalności posta to dodanie zdjęcia jakiejś rozebranej cizi. Niestety - żadną miarą nie pasowało ono do tematu :(
UsuńŻe też te wszystkie głowy mu nie śmierdzą... no, ale straszak ma przedni. Fajnie wyszło wszystko, ale rdzawe metaliki najbardziej mi wpadły w oko.
OdpowiedzUsuńTeż bym pograła z synem! Tylko na razie wygrywałby brutalnie, zjadając lub miażdżąc w morderczym pełzie figurki przeciwnika ;)
Skaven nie zna takie słowa, jak smród! A na granie z dziećmi przyjdzie czas :)
UsuńSzacun za rdzę i skavenska skore, a największy za Zenka Martyniuka ;) czekam za wrażenia z gry w skirmisha, ja jeszcze nie miałem okazji. No i jakiś raporcik byś zrobił z gry z potomstwem :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że podobał Ci się Akcent... Zresztą z disco polo jest jak z wódką; nikt nie lubi, wszyscy przy nim najlepiej się bawią.
UsuńA coś w stylu raportu to znakomity pomysł, początkowo nie przyszło mi to do głowy - teraz będzie stanowiło część tekstu.
No ja należę do tych co i nie lubią i nie potrafią sie dobrze bawić, ale szanuje za całokształt i dorobek :D Yori na swoim blogu wrzucał raporty z pogrywy z dzieciakami, całkiem było to udane, wiec warto podtrzymywać zwyczaj :)
UsuńU mnie nie będzie klasycznego raportu; nie robiłem zdjęć ani nie zapisywałem każdej rozgrywki. Ale napiszę o ogólnym przebiegu i wrażeniach z kampanii.
UsuńMost impressive skulls, a wonderful job on a beautiful figure!
OdpowiedzUsuńFirst english comment on my blog! How nice :) I always appreciate being apreciated :)
UsuńPrzyjemna galeria skaveńskich badassów, a i ócz czerwień odhaczona :) Skirmiszuj i relacjonuj, chętnie poczytam.
OdpowiedzUsuńTo już za tydzień, i to niecały :)
UsuńZawsze mi się podobały staro edycyjne modele, mimo tego że jego następca ma bardziej dynamiczną pozę to i tak poprzednik podoba mi się bardziej, a twoja praca jest bardzo dobra pierwszy raz widzę taką zbroje u skavena ale dobrze się komponuje
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Jeśli miałbym wybierać - drugi raz wybrałbym starego Queeka. Ten nowy to przerost formy nad treścią, trudny w malowaniu i sklejaniu...
UsuńRewelacja - zarówno konwersja, jak i malowanie. Dłuższą chwilę wpatrywałem się jak urzeczony w zdjęcia 😃.
OdpowiedzUsuńDziękuję :) taka miła opinia pokazuje, że warto się starać.
UsuńNic nie powiem, tylko trzeba się wzorować, świetne cienie i w ogóle kolorystyka
OdpowiedzUsuń