Internet to wspaniała rzecz. Nie tak dawno, przy okazji tego wywiadu miałem okazję sięgnąć pamięcią do swych figurkowych początków. I przy okazji ożywiania pamięci stanął mi przed oczami obraz, który wtedy sprawił, że zakochałem się w figurkach. Było to zdjęcie zamieszczone w jednej (w zasadzie - jedynej wówczas dostępnej) broszurce reklamowej od Games Workshop. I teraz najlepsze: po latach znalazłem owo zdjęcie na sieci. Spójrzcie więc, jak dawniej Games Workshop kusiło nowych klientów.
Cóż to jest za makieta! Pełna oczekiwania i napięcia. Dwie hordy zbliżają się. Obie równie mroczne i krwiożercze. Z szeregów pierwszej już odrywają się harcownicy, zbyt nakręceni na zabijanie, by dbać o własne życie. Gołym okiem widać, że obie siły składają się z potworów, i poleje się krew, bardzo dużo krwi. Ta idylliczna wioska za chwilę zmieni się w piekło.
Wyobraźnia opowiedziała mi tą historię i od tej pory wziąłem się za bitewniaki, z nadzieją, że uda mi się być świadkiem podobnych wydarzeń. Czasami się udawało (a było nawet jeszcze lepiej), czasami zaś zastanawiałem się "Co ja robię nad tym stołem? Czy nie lepiej byłoby obejrzeć "Plebanię"?"
W każdym razie - to wtedy w mej głowie utrwaliła się asocjacja: gry figurkowe to takie, w których występują wielkie regimenty, toczące ze sobą bitwę na dużą skalę. Gry skirmishowe (nawet wtedy, gdy występowały w nich oddziały - jak w WH40k wydały mi się jakimś młodszym i mniej udanym bratem prawdziwych, klockowych bitewniaków.
Masowy bitewniak fantasy - marzenie czy fakt?
Jeśli chciałem się bawić w tego typu gry, to nie miałem szerokiego wyboru. W połowie lat 90tych był tylko Warhammer Fantasy Battle. Zresztą w tamtych czasach byłem zupełnym ignorantem w temacie zasad, mechanik, systemów i myślałem, że to całkiem fajny tytuł. Zresztą - z takimi figurkami! Aż chciało się poustawiać je na stole i wysłać do boju.
Niestety, umiłowanie skavenów i Starego Świata zadziałało na moją niekorzyść. Kiedy po latach zapragnąłem powrotu do figurek, załączyło się w głowie stare skojarzenie: bitewniak = WFB. Nie namyślając się wiele, zacząłem znów wycinać i malować malutkich szczuroludzi. Jednak gra nie cieszyła już tak bardzo, jak w czasach liceum. Dużo było wątpliwości co do zasad, pomyłek w ich zastosowaniu, turlania kostkami i czekania na ruch przeciwnika. Niestety wydawało mi się, że to kłopoty to moja wina. Po prostu jestem nieograny, za mało czasu poświęcam na treningi i lekturę zasad. To z tego względu zapominam albo źle stosuję zasady, a bitwa ciągnie się trzy godziny. Ale jeśli tylko będę grał wystarczająco dużo - to w końcu opanuję ją na tyle, by gra stanie się tylko przyjemnością.
No i zdobywałem to doświadczenie aż do czasu ukazania się "Age of Sigmar"...
Nadchodzi Mantic Games.
W międzyczasie, szukając alternatywnych figurek do battla dowiedziałem się (nie ja jeden przecież!) o istnieniu firmy Mantic Games i systemu "Kings of War". Niestety, jedne z pierwszych figurek, jakie zostały wypuszczone przez tą firmę na rynek, była elfia piechota i kawaleria.
Jak widać, nie wyglądały one szczególnie zachęcająco. A jeśli wziąć pod uwagę, że były to zdjęcia oficjalne - a więc w domyśle - najlepsze, jakie można zrobić tym modelom...
Zupełnie inną historią były undeady. I to też nie wszystkie - figurki zombich i ghouli zrobiły wśród graczy furorę.
Były klimatyczne, różnorodne dobrze wykonane i do tego tanie! Czegóż chcieć więcej ludków do masowego bitewniaka? Niemniej jednak zombiaki nie uczyniły wiosny. Mantic Games wypracował sobie wśród polskich fanów opinię firmy dostarczającej tańsze i gorsze jakościowo zamienniki modeli do WFB. Albo krasnoludy do WH40k.
W międzyczasie dowiedziałem się o regułach dodanych do owych ludzików, noszących tytuł "Kings of War". Ale z grami bywa trochę tak, jak z dziewczynami. Jeśli pierwsze, powierzchowne i wizualne wrażenia nie wypadają na plus, to można nie mieć motywacji do poznawania jej interesującego wnętrza i dobrego serca. Tudzież atrakcyjnego systemu aktywacji. Bo niestety z zewnątrz gra sprawiała wrażenie podobne, jak figurki - brzydszej i tańszej wersji WFB.
I tak, ze zwykłego lenistwa oraz skoncentrowania na battlu ignorowałem systematycznie "Kings of War". Aż nadszedł okres, gdy postanowiłem poznać tą grę nieco bliżej. Było to po części związane z wydaniem historycznej wersji systemu, ale też z coraz bardziej pozytywnymi opiniami na jego temat.
Postanowiłem więc rzucić wyzwanie własnym uprzedzeniom i poznać grę nieco bliżej. Kal_Torak z forum border princes jak zwykle wiedział, co w trawie piszczy i skierował mnie do właściwego człowieka, wiedzącego sporo o "Kings of War". Tym oto sposobem mam przyjemność przedstawić wam Murmandamusa i wywiad, jakiego udzielił mi na temat przedstawianej dziś gry.
W każdym razie - to wtedy w mej głowie utrwaliła się asocjacja: gry figurkowe to takie, w których występują wielkie regimenty, toczące ze sobą bitwę na dużą skalę. Gry skirmishowe (nawet wtedy, gdy występowały w nich oddziały - jak w WH40k wydały mi się jakimś młodszym i mniej udanym bratem prawdziwych, klockowych bitewniaków.
Masowy bitewniak fantasy - marzenie czy fakt?
Jeśli chciałem się bawić w tego typu gry, to nie miałem szerokiego wyboru. W połowie lat 90tych był tylko Warhammer Fantasy Battle. Zresztą w tamtych czasach byłem zupełnym ignorantem w temacie zasad, mechanik, systemów i myślałem, że to całkiem fajny tytuł. Zresztą - z takimi figurkami! Aż chciało się poustawiać je na stole i wysłać do boju.
Jakim człowiekiem trzeba być, by na ten widok nie zacząć trząść z ekscytacji wąsikami i machać ogonem? |
Niestety, umiłowanie skavenów i Starego Świata zadziałało na moją niekorzyść. Kiedy po latach zapragnąłem powrotu do figurek, załączyło się w głowie stare skojarzenie: bitewniak = WFB. Nie namyślając się wiele, zacząłem znów wycinać i malować malutkich szczuroludzi. Jednak gra nie cieszyła już tak bardzo, jak w czasach liceum. Dużo było wątpliwości co do zasad, pomyłek w ich zastosowaniu, turlania kostkami i czekania na ruch przeciwnika. Niestety wydawało mi się, że to kłopoty to moja wina. Po prostu jestem nieograny, za mało czasu poświęcam na treningi i lekturę zasad. To z tego względu zapominam albo źle stosuję zasady, a bitwa ciągnie się trzy godziny. Ale jeśli tylko będę grał wystarczająco dużo - to w końcu opanuję ją na tyle, by gra stanie się tylko przyjemnością.
No i zdobywałem to doświadczenie aż do czasu ukazania się "Age of Sigmar"...
Nadchodzi Mantic Games.
W międzyczasie, szukając alternatywnych figurek do battla dowiedziałem się (nie ja jeden przecież!) o istnieniu firmy Mantic Games i systemu "Kings of War". Niestety, jedne z pierwszych figurek, jakie zostały wypuszczone przez tą firmę na rynek, była elfia piechota i kawaleria.
Walczymy ze złem, nieprawością i dwucyfrowym wskaźnikiem BMI! |
Jak widać, nie wyglądały one szczególnie zachęcająco. A jeśli wziąć pod uwagę, że były to zdjęcia oficjalne - a więc w domyśle - najlepsze, jakie można zrobić tym modelom...
Zupełnie inną historią były undeady. I to też nie wszystkie - figurki zombich i ghouli zrobiły wśród graczy furorę.
W drodze na burzę mózgów. |
Były klimatyczne, różnorodne dobrze wykonane i do tego tanie! Czegóż chcieć więcej ludków do masowego bitewniaka? Niemniej jednak zombiaki nie uczyniły wiosny. Mantic Games wypracował sobie wśród polskich fanów opinię firmy dostarczającej tańsze i gorsze jakościowo zamienniki modeli do WFB. Albo krasnoludy do WH40k.
W międzyczasie dowiedziałem się o regułach dodanych do owych ludzików, noszących tytuł "Kings of War". Ale z grami bywa trochę tak, jak z dziewczynami. Jeśli pierwsze, powierzchowne i wizualne wrażenia nie wypadają na plus, to można nie mieć motywacji do poznawania jej interesującego wnętrza i dobrego serca. Tudzież atrakcyjnego systemu aktywacji. Bo niestety z zewnątrz gra sprawiała wrażenie podobne, jak figurki - brzydszej i tańszej wersji WFB.
I tak, ze zwykłego lenistwa oraz skoncentrowania na battlu ignorowałem systematycznie "Kings of War". Aż nadszedł okres, gdy postanowiłem poznać tą grę nieco bliżej. Było to po części związane z wydaniem historycznej wersji systemu, ale też z coraz bardziej pozytywnymi opiniami na jego temat.
Jeśli w jednej liście armii masz triarii i pretorianów, to nie licz na uznanie miłośników realizmu historycznego. I dodanie minotaurów też nie pomoże. |
Postanowiłem więc rzucić wyzwanie własnym uprzedzeniom i poznać grę nieco bliżej. Kal_Torak z forum border princes jak zwykle wiedział, co w trawie piszczy i skierował mnie do właściwego człowieka, wiedzącego sporo o "Kings of War". Tym oto sposobem mam przyjemność przedstawić wam Murmandamusa i wywiad, jakiego udzielił mi na temat przedstawianej dziś gry.
- Czy na prawdę sypia pan w trumnie? |
Zanim przejdziemy do pytań bezpośrednio dotyczących "Kings of War" poproszę Cię o parę słów o sobie. Kim jesteś, co porabiasz w życiu? Jak zaczęło się Twoje figurkowe hobby?
Jestem 35 letnim mężczyzną i zawodowo zajmuję się prowadzeniem firmy. Figurkami zajmuję się już od 20 lat. Zaczęło się od obozu na wakacjach, na którym był pewien jegomość, też zajmujący się kolekcjonowaniem i graniem w figurki. Potem, jak przyszedł czas pójścia do szkoły po tych wakacjach, kolega z klasy też to zbierał i połknąłem bakcyla. Wtedy też w Radomiu działało całkiem prężne środowisko Battla- to pomogło. Tym systemem był Warhammer Fantasy Battle i do czasu jego zakończenia byłem mu wierny. Potem poznałem "Kings of War".
Czy chcesz wykorzystać fakt, że ten wywiad mogą czytać Twoi potencjalni klienci - i opowiedzieć więcej o swym biznesie?
Moi potencjalni klienci? Raczej nie. Raczej opieramy się na przetargach i specjalistycznej budowlance.
"Kings of War" jest w Polsce (i nie tylko) dość nową grą. Jak dotarła do Ciebie? I czemu zdecydowałeś zaangażować się w nią?
Gra "Kings of War" dotarła do mojej świadomości gdzieś w trakcie trwania 8 ed WFB.
Wtedy nie zwróciłem na nią większej uwagi. Dopiero gdy ostatecznie i oficjalnie potwierdzono koniec Warhammera Fantasy Battle i przepoczwarzenie go w "Age of Sigmar" i co się z tym wiązało: zniszczenie tamtego świata i jakieś dziwne bezpunktowe zasady. Ściągnąłem zasady i zapoznałem się z nimi. Wtedy stwierdziłem "O kurcze, ale to fajne!"
Nie łatwo jest zostać królem, tak jak niełatwo znaleźć dobrego grafika. Przed wami pierwsza edycja gry. |
Reakcja raczej nietypowa, jak na polskie środowisko sierot po battlu, nakierowane raczej na "The 9th Age". Co takiego było w "Kings of War", że wzbudziły Twój entuzjazm?
Była to prostota zasad eliminująca głupoty młotka, zbliżona mechanika rozgrywki. Ponadto złość na Games Workshop, za to co uczyniło z tym systemem sprawiła że nie chciałem mieć już z nimi do czynienia i poznawać bliżej "Age of Sigmar".
Nie chciałem też wchodzić w fanowski, niesupportowany system jakim było 9th Age.
Jeśli ktoś nie bardzo wie, o co chodzi z "Kings of War", to nadeszła pora na rozpoczęcie prezentacji. O co chodzi w tej grze? Jakie figurki się stosuje, i w jakiej ilości?
Stosowanie figurek zależy tylko i wyłącznie od inwencji i stanu posiadania gracza. Możemy używać zarówno figurek produkcji Mantica jak i tych od Games Workshop, czy innych producentów - byle pasowały do konwencji armii którą gramy i zbieramy. Jeśli chodzi o ilość, to też jest to dość elastyczna kwestia. Sugeruje się, by standardowo oddział w wielkości regimentu miał 20 modeli, horda 40 modeli a oddział pomocniczy 10 modeli.
Ponieważ jednak w "Kings of War" znaczenie w oddziale ma nie ilość modeli a szerokość frontu oddziału to liczebność figurek można zmniejszyć. Często używam np. 16 w regimencie, a można mniej. Mantic Games wydał wytyczne jakiej minimalnej ilości w oddziałach nie należy przekraczać. Natomiast w grze używa się po kilka oddziałów na stronę, w zależności na jaką wartość punktową gramy. W grze chodzi prawie dokładnie o to samo, o co w starym WFB. Mamy dwie armie i podejmując jako gracz czynności w swojej turze, staramy się zniszczyć armię przeciwnika lub wykonać zadanie, które jest opisane w scenariuszu.
Ponieważ jednak w "Kings of War" znaczenie w oddziale ma nie ilość modeli a szerokość frontu oddziału to liczebność figurek można zmniejszyć. Często używam np. 16 w regimencie, a można mniej. Mantic Games wydał wytyczne jakiej minimalnej ilości w oddziałach nie należy przekraczać. Natomiast w grze używa się po kilka oddziałów na stronę, w zależności na jaką wartość punktową gramy. W grze chodzi prawie dokładnie o to samo, o co w starym WFB. Mamy dwie armie i podejmując jako gracz czynności w swojej turze, staramy się zniszczyć armię przeciwnika lub wykonać zadanie, które jest opisane w scenariuszu.
Świąteczna armia undeadów do "Kings od War". Zwróćcie uwagę na zbiorcze podstawki - przesuwanie regimentów jeszcze nigdy nie było tak łatwe! |
Wejdźmy teraz nieco głębiej w szczegóły i przyjrzyjmy się bliżej mechanice. Na czym polegają zasady tej gry? Jak bardzo są rozbudowane, i ile czasu zajmuje ich nauka? Jakie efekty daje stosowanie ich w praktyce?
Zasady są dosyć proste i łatwe do nauczenia. Wszystkie mieszczą się na kilkunastu stronach i w trakcie lektury, można je łatwo samemu opanować. W obecnej drugiej edycji "Kings of War" całość zasad to ok pół książki , drugie pół to opis każdej armii dostępnych dla gracza, w drugiej książce mamy zasady do dodatkowych armii.
Tutaj chciałbym troszeczkę dokładniej wejść w szczegóły. Ile stron liczy sobie główny podręcznik? Ile kosztuje? Gdybyś miał komuś polecić miejsce, w którym można go kupić - to jaki sklep byś wskazał? No i - na stronie Mantica zamieszczono plik z zasadami (i niektóre listy armii). Jak ma się on do tych zawartych w podręczniku? Czy to jakaś wersja "light" czy też może w zupełności wystarczą do gry?
Podręcznik liczy 208 stron i kosztuje 25 funtów co się przekłada na około 130-140 zł. Zależy od kursu. Co do kupna, to ja sprowadzałem bezpośrednio od producenta z Anglii, ale w Polsce można dostać go również w sklepie w Katowicach – " Sarmata" lub internetowy sklep "Mgła." Możliwe też, że niektóre inne sklepy również mogłyby go sprowadzać.
Opisywany przez rozmówcę podręcznik w całej swej okazałości. |
Dla odmiany skupmy się teraz na świecie przedstawionym. Czy na potrzeby "Kings of War" stworzono kolejne fantastyczne uniwersum? Jeśli tak - to czym się ono charakteryzuje? Jakie rasy je zaludniają? Dlaczego walczą ze sobą?
Uniwersum "Kings of War", a właściwie Mantica jest światem nie w pełni ukształtowanym. Są ogólne założenia i mapa w podręczniku oraz podwaliny fabularne, jednak nie opisane zbyt szeroko. Po części wynika to z młodości systemu, który dopiero zdobywa popularność a po drugie z zamysłów twórców, by gracze sami tworzyli swoje historie do swych armii. W skrócie świat jakim jest Mantica powstał z kataklizmu związanego z historią miłości ludzkiego arcymaga do elfiej księżniczki, w wyniku którego bogowie na skutek zniszczenia pewnego potężnego artefaktu podzielili swe jestestwo na aspekt dobra i aspekt zła.
Świat pogrążył się w chaosie a cywilizacje upadły. Wiele lat później nowe królestwa tworzą się i rozwijają, czasami popadając ze sobą w konflikt. Do wyboru jest dostępnych 21 armii, z czego 4 ludzkie. Poza tym klasycznie mamy armię Ogrów, Krasnoludów, Złych Krasnoludów, Elfów, Złych Elfów, Złych Ludzi, Orków, Demonów, Koszmary w materialnej postaci, Ryboludzi, Szczuroludzi, Siły natury i siły bestioludzi…
Czy wszystkie te armie są opisane w drugim podręczniku, oprócz podstawowego?
Nie. W podręczniku głównym mamy: Bazyleę, Kransoludy, Elfy, Królestwa Ludzi, Forces of Nature, Forces of Abbys, Ogry, Krasnoludy Otchłani, Gobliny, Orki, Nieumarłych.
W podręczniku drugim mamy: Bractwo – ludzie coś na kształt Bretonii z WFB , Salamandry – jaszczuroludzie , armię bestioludzi – Herd, Liga Rhodii – sojusz ludzi z niziołkami trochę jak imperium z WFB, armia ryboludzi, Empire of Dust - odpowiednik Tomb Kings z WFB, Night Stalkerzy –armia koszmarów uosobionych, Szczuroludzie, Warangur – barbarzyńcy z północy coś a la Warriors of Chaos z WFB.
Battle czekał 30 lat na ryboludzi! I się nie doczekał... |
Trudno pominąć w rozmowie o grze figurkowej temat figurek. Modele od Mantic Games zyskały sobie w Polsce sławę figurek bardzo tanich i kiepsko wykonanych. Jakie jest Twoje zdanie? Czy wraz z upływem czasu i wydawaniem nowych armii coś się zmieniło?
Może kiedyś. Obecnie jakość figurek się znacznie poprawiła, a widać to zwłaszcza po armii „Forces of Abyss”. Natomiast stylizacja jest kwestią indywidualnego gustu. Sporo ludzi uważa elfy za brzydkie, natomiast ja uważam je za całkiem ładne, no może z wyjątkiem Bolt Throwera. Dużo też daje malowanie i oglądanie modeli na żywo a nie na zdjęciach.
Kolejny ważny aspekt gier figurkowych to pytanie, ile trzeba mieć, żeby ryzykować, w razie, że się straci? Czyli koszty wejścia. Jaka jest minimalna suma, której wydanie pozwoli nam na stoczenie pierwszej potyczki? Ile potrzeba do bardziej rozbudowanej i komfortowej gry?
Pytanie dla mnie jest dosyć trudne, bowiem gdy wchodziłem w "Kings of War", miałem już kilka armii do WFB, które zaadoptowałem na potrzeby Kingsów. Zakupiłem jednak niedawno armię Forces of Abbys i wyszło mi około 600-700 zł za duże pudło armijne, gdzie znajduje się wystarczająco dużo figurek, by sformować armię wartą około 2000 pkt czyli standardowy format bitewny - i to jest najbardziej opłacalna opcja. Pojedyncze zakupy będą trochę droższe, ale też ostateczna cena nie będzie nadmiernie wygórowana. Na pewno złożenie pełnej armii jest dużo tańsze, niż inwestycja w dawne armie do "WFB".
Jeśli Twoje dziecko patrzy na figurki, to wiedz, że już się nim diabeł interesuje! |
Jak wygląda "Kings of War" w praktyce? Jak łatwo znaleźć sparingpartnera? Ile powierzchni potrzeba na stoczenie starcia? Ile czasu ono zazwyczaj trwa? Czy bardziej męczy (bo trzeba dokonywać dużej ilości obliczeń i pamiętać o licznych szczegółach) - czy cieszy (bo czujesz wpływ swoich decyzji na przebieg starcia, a czynnik losowy tylko podkręca emocje)?
To zależy gdzie mieszkasz. W enklawach "Kings of War" czyli Katowicach lub Łodzi znajdzie się łatwo, bo tam środowisko jest najprężniejsze. Jakkolwiek wciąż jest małe. Gdzie indziej trzeba się postarać i poszukać lub ponamawiać kolegów na spróbowanie systemu. Powierzchnia bitewna to po prostu stół taki jak do battla czyli 48 x 48 cali na mniejsze bitwy lub standardowe starcia na powierzchni 72 x 48 cali. Obliczeń nie trzeba zbytnio dokonywać i proces gry nie jest męczący. Właściwie najważniejsze są fazy ruchu i manewrów.
Wyobraźmy sobie, że ktoś jednak chce spróbować. I na przykład poszukać przeciwnika, z którym mógłby umówić się na prezentację i pierwze bitwy. Czy polecasz jakąś stronę lub grupa na facebooku zrzeszającą polskich graczy "Kings of War"?
Zacząłbym od poszukiwania na forum www.kow.fora.pl tam też są informację o turniejach ale większy aktywność skupia się na stronie facebooka Kings of War Polska.
A więc jest możliwy powrót do świata wielkich regimentów! |
A teraz czas na kwestię: "Kings of War" a sprawa polska. Zacznijmy może od tematu relatywnie małej popularności tej gry w naszym kraju. Widać, że system się rozwija: wyszła już jego druga edycja, dodatek o bitwach historycznych, wychodzą nowe armie. Tymczasem u nas nie słychać za dużo o tym systemie, grupa na FB liczy sobie 81 członków...
W tej kwestii powiem szczerze że "Kings of War" nie jest rozpowszechnione w Polsce. Jest nas mało, ale ostatnio jakoś się troszkę nasze środowisko ruszyło i odbyło się parę turniejów na 8-12 osób w Łodzi i Katowicach. Miejmy nadzieję, że przekonamy innych do systemu - bo warto. W Polsce jest to tytuł mało rozpowszechniony, dlatego że po śmierci systemu WFB gracze stworzyli nieoficjalnie 9th age i tam emigrowali (oprócz tych co odeszli do Warmachiny czy innych), nie chcąc porzucać swoich przyzwyczajeń. Mamy obecnie drugą edycję i dla graczy dostępnych jest już 21 armii. Od czasu do czasu wychodzą nowe książki, jak ostatnio książka dla graczy z wytycznymi na kampanie lub granie turniejowe (zwłaszcza ta książka gdzie dodatkowe zasady się pojawiły lub delikatne zmiany balansujące rozgrywkę).
Dla pełnej informacji - podaj proszę tytuły tych książek. Jak sądzisz, w jakim stopniu są potrzebne do gry?
Kings of War 2ed– podręcznik główny
Uncharted Empires – podręcznik z dodatkowymi armiami
Destiny of Kings – zasady opcjonalne jak prowadzić kampranię + kilku dodatkowych bohaterów najemnych dostępnych dla wszystkich armii.
Clash of Kings - zasady i zmiany zasad opcjonalne używane ostatnio uniwersalnie na turniejach jak również wskazówki dla prowadzenia turniejów
Historical – w zasadzie odmiana podręcznika Kings of War jednak dla tych co grają w Historyczną odmianę Kings of War . Zasady są takie same z wyjątkiem zmian nazw zdolności i armie
Opisane w nim odnoszą się do z dziejów historii świata (mamy Egipcjan, wikingów, Polaków, Japończyków) Zasady są kompatybilne, więc jak ktoś by chciał może postawić naprzeciwko elfów armię Anglików. Jakkolwiek nie znam nikogo i nie słyszałem by u nas ktoś grał w Historicala.
Bardzo dziękuję za czas, jaki poświęciłeś na udzielenie wywiadu i przekazane przez Ciebie informacje. Mam nadzieję, że dotrą one do ludzi, którzy mają pochowane po szafach stare armie do battla, i pobudzą ich do zagrania w nową grę przy pomocy starych figurek!
Masowy bitewniak fantasy naszych czasów.
Podsumowanie tekstu zacznę tradycyjnie od narzekania na zbyt dużą ilość atrakcji. Każda z nich kusi i nęci, wydaje się, że wielu z nich warto by zaznać osobiście. Podobnie jest z "Kings of War". Ale ta akurat gra (czy raczej - zestaw zasad) ma spore szanse na to, by być częściej używana zgodnie z przeznaczeniem. Zasady wydają się rzeczywiście proste. W grze skopiowano wiele sprawdzonych rozwiązań z historycznych gier bitewnych (takich jak np wspólna charakterystyka dla całego oddziału, podstawki zbiorcze). Do tego istnieje znakomita możliwość wykorzystania już posiadanych figurek do battla! Wystarczy zamówić sobie zgrabne movement traye w regulaminowych rozmiarach, przeczytać zasady (w wersji podstawowej, dostępnej na stronie, liczą sobie 27 stron!) - i można grać!
W odróżnieniu od kilku innych opisanych na tym blogu systemów, nastawiam się na zagranie bitwy lub dwóch. Może spełni się dziecięce marzenie o klimatycznym i prostym masowym bitewniaku?
Post scriptum - kolejny kamień milowy zaliczony!
Od czasu publikacji ostatniego dużego posta zmieniła się cyfra na początku licznika odwiedzin. Już ponad 50 tysięcy razy otwarto tą stronę. Na pewno miała w tym udział moja najbliższa rodzina i znajomi - ale oni sami nie daliby rady. A zatem - to wasze zasługa, drodzy czytelnicy! Idzie to szybciej, niż myślałem - a zatem motywacja do pisania wzrasta.
Z okazji tego sukcesu wzbogaciłem bloga o dwie opcje: informacje na mój temat oraz licznik odwiedzin.
Tradycją "Bitewniakowych Pogranicz" jest świętowanie okrągłej ilości wyświetleń piwem z odpowiedniego przedziału cenowego. Dziś wieczorem uraczę się takim oto specyfikiem. Jeśli sięgniecie po napój z procentami - wypijcie proszę za wszystkich fanów figurek i gier figurkowych.
A następne piwo milowe czeka mnie przy stu tysiącach odsłon!
Mantic rzeczywiście kojarzył się w pewnym okresie jako dostawca brzydszych i tańszych zamienników, ale sprawiedliwiej byłoby też dodać, że ich figurki mają zupełnie inną estetykę -nie chodzi o proporcje (true scale czy heroic fantasy), ale o konwencję przyjętą przez rzeźbiarzy -figurki mantica są "mniej na poważnie", wyglądają bardziej kreskówkowo -takie wrażenie odnoszę patrząc na demony z armii force of abyss, buldoga dołączonego do abyssal dwarfów czy na twarze samych krasnoludów. Takie figurki rzeczywiście nie pasują do armii w której większość modeli pochodzi od GW. O ile takie różnice wychodzą przy modelach, które łatwo można porównać (ludzie, elfy itp), to te bardziej oryginalne wypadają zdecydowanie na plus - na przykład żywiołaki, golemy, bohater-gargulec, żaby, kraby i stwory w stylu cthulhu z armii ryboludzi.
OdpowiedzUsuńDumny puchacz
P.s. Czemu moim nie świętowałeś?
odpowiem na pytanie z p.s. Piwo, którym świętuję, nawiązuje cenowo do liczby odsłon. A więc ten ciechan kosztował około 5 zł... A Twoje będzie na specjalną okazję - pierwszą rocznicę bloga.
UsuńTak jak jestem wielkim zwolennikiem zasad KoW i bardzo kibicuje jego scenie (ktoś chętny na partyjkę we Wro?) tak nijak nie dam sie omamić, ze te ludki wyglądają zle na zdjęciach. Kupiłem, sklejalem, malowałem, czekam az coś tu sie poprawi. Ale na szczęście mam kilogramy ludkow do WFB na kwadratowych podstawkach, które trzymam właśnie z myślą o KoW.
OdpowiedzUsuńPotwierdzam, miałem w rękach upiory i krasnoludy chaosu. Było bardzo słabo pod każdym względem oprócz ceny. Oczywiście mają lepsze momenty (wspomniane udeady) - ale generalnie ich najmocniejszą stroną jest cena.
UsuńTeż się sporo zastanawiałem nad KOW ale poszedłem tam gdzie moje środowisko czyli na t9a ale nie ukrywam że często chodzi mi po głowie spróbować pograć w KOW, ogólnie fajnie że jest tyle armii i wydać 700 zł za armie wartą 2000ptk to naprawdę bonus ogromny. Smacznego Gervaz!!
OdpowiedzUsuńTo chyba najlepsza rzecz w kings of war. Jeśli masz już armię do starego battla, to nie musisz wybierać: ALBO 9th Age, ALBO kings. Możesz sobie pykać i w jedno i w drugie. Tymi samymi ludkami, już kupionymi i pomalowanymi :)
UsuńMiałem zombie, ghoule - to są naprawdę fajne modele. Konwertowałem na plaguebearersów :) Obecnie czekam na przesyłke z Cthulhołakami :)
OdpowiedzUsuńnijlor
I to jest inne stanowisko w kwestii jakość modeli. Wychodzi na to, że trzeba dobrze trafić :)
UsuńCthulhołaki są z żywicy, jestem b. ciekaw jakości...
UsuńOtóż to - na zdjęciach wszystko wygląda jak najlepiej. Ale rzeczywistość może być inna.
UsuńHail Caesar jest lepszy! :P
OdpowiedzUsuńLepszy? Bardziej realistyczny. To tak, jakby powiedzieć że "Władca pierścieni" jest lepszy od "Nieprawdopodobne? A jednak...". To są tytuły kierowane do różnych odbiorców, spełniające różne potrzeby, stworzone w innej konwencji.
UsuńMartin miał chyba na myśli KoW Historical ;)
UsuńPrzyjęcie takiej interpretacji nadal pozwala na utrzymanie mojej odpowiedzi ;)
UsuńW końcu pojawił się tekst o KoW! Ten system zdecydowanie za długo czekał na swoją kolej ;P.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o spełnienie marzenia o szybki i prostym masowym bitewniaku na regimentach to zdecydowanie najlepsza opcja. Gry w KoW na 1000-1500 punktów z reguły kończyłem w mniej niż godzinę (40 minut)! Niby masa kloców w operowaniu na stole, a chodzi jak ferrari :P. Mechanicznie to WFB pozbawiony tych wszystkich męczących i wydłużających rozgrywkę zasad. Myślę, że system błyskawicznie stałby się popularniejszy jeśli gracze AoS i 9th Age chociaż raz spróbowali w niego zagrać swoimi już posiadanymi armiami. Sądzę, że w większości przypadków błyskawicznie by zapomnieli, że coś takiego jak 9th lub AoS istnieją ;P. Obecnie z KoWem w kwestii bitewniaków masowych może rywalizować Runewars, ale ten musi jeszcze sporo poczekać, aż się rozwinie. Mam też wrażenie, że Mantic za bardzo rozdrabnia się na robienie całej masy systemów zamiast skupić się na wypromowaniu najpierw jednego (czyli KoWa ;P). Figurki też powinni zdecydowanie poprawić, bo mimo tego że można grać modelami innych producentów, to duża część klientów zraża się po przejrzeniu oferty z manticowych figurek. W dzisiejszych czasach nawet dopiero co zaczynające małe firmy w branży bitewniaków są wstanie robić przepiękne, zapierające dech w piersiach modele. Czy to będzie Infinity czy Wild West Exodus, to jak już zobaczysz ich figurki to po prostu chcesz je mieć. W przypadku Mantica nie ma tego nakręcającego pierwszego wrażenia. Za to od razu można się w nim zakochać po zagraniu chociaż jednej bitwy i ta niezwykła szybkość rozgrywki (gra idzie szybciej niż w skirmiszach) połączony z rozmachem to zdecydowanie najmocniejsza strona tego systemu.
To jest arcyciekawa kwestia - czemu Kings of War został w Polsce niszowym systemem? Po pierwsze - jest znany. Po drugie - spora część weteranów battla ma już do niego pomalowane armie. Po trzecie - miał (i nada ma) relatywnie dobrą dystrybucję. Na pewno lepszą niż WWX.
UsuńA mimo to został odrzucony, większość środowiska wolała pozostać przy battlu. Myślę, że to wina nieudanej promocji. Manitic zrobił mało porywające figurki, do tego nie stworzył porywającego graficznie i fabularnie świata. A przez to - nie wyrobił sobie atrakcyjnej marki. Oczywiście na zachodzie poszło im o wiele lepiej. Myślę jednak, że dla tej gry jest nadzieja. Atrakcyjne i proste zasady w połączeniu z faktem, że sporo potencjalnie zainteresowanych ma już figurki, sprawią że coraz więcej ludzi będzie próbować i pewnie się przekona do szybkiej i bezproblemowej gry. Sam zamierzam zacząć.
to jest też inny styl i zupełnie inne proporcje. np krasnoludy mantic w odróżnieniu od GW mają kolana.
OdpowiedzUsuńI miecze/sztylety wrośnięte w kurtki ;)
UsuńGratulacje z osiągnięcia pierwszego ważnego kamienia milowego :)
OdpowiedzUsuńDziękuję! Dla mnie pierwszym ważnym było 10000 wyświetleń. Tym bardziej się cieszę z sukcesu :)
UsuńGratuluję odsłon.
OdpowiedzUsuńAd rem - kibicuję KOW. Nigdy nie grałem, ale mam podręcznik, czytałem i zasady wyglądają na o niebo lepsze niż to co mnie odrzucało od WFB. Odnośnie modeli to mam ich zombie, ghule i szkielety (wersja normalna i revenants, szkielecia katapulta) - wszystkie uważam za świetne. Odlewa (ła?) je BTW Renedra a to jest bardzo dobra rekomendacja. Zresztą revenantsów mam nawet na głównej ilustracji bloga :)
Co do innych modeli to mieli chyba straszne wtopy np. z Bazyleą - zmienili producenta na jakiegoś chińczyka i modele były wykonane fatalnie (widziałem w sklepie i mi ręce opadły). Wydaje mi się, że nie zrobili dostatecznie dużo w temacie promocji systemu, zwłaszcza w okresie gdy GW zabiło Warhammera, a AOS dopiero startował i było sporo niezdecydowanych ludzi na rynku. Mają chyba zbyt wiele systemów do ogarnięcia - będąc mniejszym producentem od GW ciągną więcej dużych systemów.
Dzięki za naświetlenie sprawy ze zmianą producenta na "chińczyka". Wielokrotnie się zastanawiałem co się stało, że po świetnych umarlakach jakość ich figurek drastycznie spadła. To sporo wyjaśnia ;P. I zdecydowanie racja - ciągną za wiele systemów, zamiast kupić się na jednym czy dwóch. To doprowadziło do tego, że dodali masę frakcji, ale nie było do nich figurek, a tych do których już były posiadały tylko część wydanych modeli. Ogólnie byłem zdziwiony, że nie poszli za przykładem umarlaków, które stały się wizytówką systemu. Po umarlaki sięgało wiele osób grających w inne systemy, a w KoW dużo osób wciągało się w system, właśnie dzięki bardzo taniej i jednocześnie dobrej jakości modeli z armii truposzy. W zasadzie wystarczyło posiadać kilka armii w pełni wydanych i równych modelom umarlaków, aby system stał się o niebo popularniejszy. Stąd wielokrotnie się zastanawiałem, gdzie są osoby/firma odpowiedzialna za stworzenie modeli do truposzy - a tu kwestia chińczyków wyskoczyła. Ciekawe, ale i rozczarowujące.
UsuńTrochę na boku tej rozmowy - weźmy poprawkę na naszą polskocentryczną perspektywę. U nas to gra niszowa - ale to samo można powiedzieć w zasadzie o każdym bitewniaku. Jest to jakoś związane z tym, że nasz kraj nie jest dla wydawców celem kampanii reklamowych.
UsuńNie wiem wprawdzie, czy zagram kiedyś w KoW, ale muszę przyznać, że teksty / wywiady o tym systemie czytam z zainteresowaniem.
OdpowiedzUsuńGratuluję osiągnięcia kolejnego kamienia milowego w odsłonach!
P.S. Obrazek z dawnej broszury GW też pamiętam z dawnych czasów i uważam, że pomimo upływu lat nadal potrafi być inspirujący!
Postanowiłem sobie jednak kiedyś zagrać i zobaczyć jak kto działa. Kluczowe jest tu słowo "kiedyś" :) Zaś co do zdjęć i grafik... na swój sposób są one nawet bardziej nęcące niż obecne obrazki. I nie chodzi mi o "grimdark" - tylko o przedstawianą na nich historię. Od razu widać wielką bitwę, a nie ustawkę herosów pod sklepem nocnym :)
UsuńChętnie zagram moją średniowieczną hordą ��
UsuńNijlor
A ja skavenami... Tylko trzeba skombinować podręcznik.
UsuńJest jakiś darmowy do pobrania.
OdpowiedzUsuńNijlor
Owszem, ale zasady do skavenów już trzeba zapłacić. Widziałem te listy armii w sklepie Vanaheim za kilkadziesiąt zeta.
UsuńDrugie edycje KoW, Deadzone czy Warpatch to ogromy skok jakościowy jeżeli chodzi o figurki Mantica. Uważam, ze zestawy wydane w twardym plastiku mają bardzo dobrą jakość wykonania. Armie KoW według mnie: Undeady są świetne, gobliny pomimo wykonania w dziwnym plastiku są również bardzo dobre, orkowie też prezentują się nieźle. Postrzeganie czy figurki są fajne czy nie to w zasadzie bardzo indywidualna kwestia. Mi np. nie podobają się zdecydowanie armie takie jak Basilea, Forces of Nature (za wyjątkiem oddziałów Salamander i gości z facjatą kalmara), Dwarfs. Kwestia gustu. Jeżeli chodzi o inne figurki ze stajni Mantic to modele do Deadzone / Warpath są absolutną rewelacją. Uważam, że niektóre figurki np. takie jak Enforcers są zdecydowanie lepsze niż modele space marines GW. Za 600 zł można zakupić pudło z armią Sci-fi, w której znajduje się bardzo, ale to bardzo dużo rewelacyjnych modeli. Oprócz piechoty zwykle w pudełkach są większe jednostki w przypadku Enforcers są potężne Stridery oraz szybkie jet-bike. Bardzo dobra alternatywa dla produktów GW.
OdpowiedzUsuńFigurki do s-f od mantica, z jakimi miałem styczność, to kosmiczne skaveny i te, które były w Deadzone. Ale to była raczej pierwsza edycja tych gier, bo jakość przypominała modele do fantasy. Ale nawet najładniejsze figurki to jedno, a popularność gry to drugie. W tym momencie nawet tytuł z super modelami i jeszcze lepszymi zasadami miałby kłopot w rywalizacji z nową czterdziestką.
UsuńZgadza się. WH ma rzesze fanów. Nowa edycja WH40K sprzedaje się świetnie. Do tego figurki z nowej edycji są rewelacyjne. Wydali bardzo dobry starter. Lubię mroczne uniwersum WH40K. Przekonałem się również do części figurek z AoS tych wpadających w standardowe fantasy. Jednak całkiem obiektywnie twierdzę, że cześć figurek z KoW a przede wszystkim frakcje z Deadzone/Warpath takie jak Enforsers, Plague, Veer-myn, oddziały korporacji (nowe jeszcze nie wydane), kosmiczne krasie, rebelianci i kosmiczne elfy Mantica to bardzo solidne produkty. A jakość wykonania jest naprawdę porządna. Mantic nie ma się czego wstydzić wręcz przeciwnie. Mam nadzieję, że popracują nad designem miniaturek do KoW, bo według mnie oddziały niektórych frakcji powinny wyglądać zdecydowanie lepiej.
UsuńFajny materiał - przydałaby się jakaś aktualizacja!
OdpowiedzUsuńWarto wspomnieć, że modele do Kings of War można nabyć w sklepie minibitwaPL który specjalizuje się w produktach od Mantic Games. Link: https://minibitwa.pl/