- teksty o grach figurkowych z zupełnie innej beczki.
niedziela, 24 czerwca 2018
Idą barbarzyńcy! Figurkowy Karnawał Blogowy 46
Na początku miesiąca było małe zamieszanie z nowym tematem do Figurkowego karnawału Blogowego - w dużej mierze z mojej winy. Na szczęście sytuację uratował Quidamcorvus. A w dodatku rzucił temat, który inspiruje jak mało który inny. Mianowicie: "Wszystkie drogi prowadzą do Rzymu".
Od razu zalśniło mi kilka pomysłów:
- Recenzja "Broken Legions" - skirmishowego bitewniaka fantasy w o kresie pełnego cesarstwa rzymskiego (II wiek n.e.). Książeczka ta, zdobyta jako trofeum na ubiegłorocznym Gladiusie (za najlepsze malowanie) czeka na: pomalowanie bandy (wyznawcy Mitry) oraz na rozegranie pierwszej partyjki. Zasady ani sama formuła rozgrywki nie oferują jednak niczego wyjątkowo oryginalnego ani chwytającego za serce. Temat musi więc trochę poczekać.
Gdyby Tolkien nie był profesorem literatury staroangielskiej, ale klasycznej, to dziś mainstreamem fantasy byłyby cyklopy a nie krasnoludy.
- Recenzja biografii Karol X Gustawa pt. "Niezwyciężony" autorstwa Petera Englunda. Jak się łatwo domyślić, pomysł na ten tekst narodził się z mego wkręcenia w "Ogniem i Mieczem". A że zacząłem od zbierania armii Szwecji... Czytałem ową pozycję dawno temu, odświeżyłem ją sobie, mając nadzieję, że będzie użyteczna jako źródło fluffu i pomoc do bitewniaka. Pod pewnymi względami spełniał te nadzieje, pod pewnymi nie.
Na pewno uważne wczytanie się w nią pomogło w zrewidowaniu kilku mitów na temat Potopu i walczących w nim stron. Oraz znacznie zmniejszyło moją sympatię do wybranej armii. Stąd też myśl o przerzuceniu swych figurkowych uczuć w stronę Cesarstwa i Brandenburgii-Prus. A co ma Carolus do Rzymu? Otóż po zdobyciu Polski w kilka miesięcy astrologowie (dziś nazwalibyśmy ich analitykami) liczący na szwedzką pensję zaczęli snuć wizje zjednoczenia protestantyzmu pod flagą z żółtym krzyżem i marszu na Stolicę Papiestwa. Już parę miesięcy później okazało się, że ciężko upilnować samą Warszawę... - Wielka armia kartagińska. Wielu ludzi chwali się na blogach swoimi dziełami i kolekcjami. Mógłbym zrobić coś podobnego. Cyknąć zdjęcie wszystkim swoim ludzikom kupionym, sklejonym i pomalowanym z myślą o stworzeniu kartagińskiej potęgi, która zmiecie Rzym. Oczywiście takie podsumowanie warto byłoby wzbogacić pomalowaniem jeszcze jednego oddziału. Ostatniego, jakiego brakuje mi do sformowania czwartej, regulaminowej dywizji. Ale jakoś się nie złożyło, by wyjąć go z woreczka i rozpocząć nad nim prace. Choć nie jest tak tragicznie - został on bowiem w całości spodkładowany.
Mogłem chociaż zrobić porządne zdjęcia słoniowi bojowemu...
- Wspomnienia ze Schola Centuriones. To jedno z najbardziej udanych przedsięwzięć hobbystycznych. Gdy zaczynałem, byłem tylko ja, Dumny Puchacz - oraz sklep FGB, wraz z makietami i modelami ze startera. Obecnie ma każdą szkółkę przychodzi po kilka osób - z których parę zostało w systemie na stałe i na dobre. A że "Hail Caesar" stawia przed fanami spore wymagania (co do ilości pomalowanych modeli) - to całkiem niezły wynik.
Tak - to wszystko w skali 28 mm!
Podaruję sobie jednak bardziej szczegółowe wspomnienia i wnioski. Taki tekst niedawno powstał. Może gdy upłynie więcej czasu i polskie środowisko hailcaesarowe jeszcze bardziej rozrośnie się i zróżnicuje?
* * *
Powyższe pomysły można potraktować jako listę zapowiedzi z nieokreślonym terminem realizacji. Na pewno wrócę do nich kiedyś... Dziś jednak pokażę wam coś innego. Skoro to karnawał figurkowy: będą figurki! Ale najpierw piosenka w temacie:
Topos schyłku i zagłady dekadenckiej i niewydolnej cywilizacji konfrontującej się z dzikimi przeciwnikami pojawia się w kulturze europejskiej (czyli zachodniej) od momentu zmierzchu cesarstwa rzymskiego. Jest on powtarzany w wielu innych dziełach - te, które możecie znać najlepiej to fluff do "WFB" i "Warhammera 40.000".
Ale już u swego zarania Republika doświadczyła udanej inwazji barbarzyńców (z punktu widzenia barbarzyńców).
to the victor go the spoils
W 387 r. p.n.e. (wtedy nikt oczywiście nie wiedział, że to p.n.e.) Galowie pod wodzą Brennusa zdobyli i złupili Rzym. Broniło się jedynie maleńkie wzgórze kapitolińskie... Ostatecznie dzicy odstąpili od oblężenia, zapisując się na trwałe w pamięci Rzymian. A co za tym idzie - w światowej kulturze, popkulturze i wargamingu.
Niedawno, w trakcie konwentu Gladius, pokazywałem grę Tribal. Opowiada ona o walkach plemion. Ponieważ jedyne figurki jakie posiadam i nadają się do demonstracji to właśnie celtyccy Galowie i Iberowie. Jedyne, czego mi brakowało to kilku bohaterów, którzy poprowadziliby wojowników do boju.
I tak się szczęśliwie złożyło, że dosłownie parę tygodni wcześnie dostałem blister "Ancients Celts: Chieftains Pack". Dodałem do niego dwie rozpoczęte wcześniej prace i otrzymałem takich oto bossów:
Pierwszy z nich... Sorry ale inwencja mi nie dopisuje. Chcesz usłyszeć imiona, sam je sobie wymyśl.
Takiego brzucha można dorobić się tylko na szczytach plemiennej władzy. Ten pan będzie pełnił istotną rolę w "Hail Caesar", "Sadze" i "To the strongest!"
No dobra - dla tego mam imię. Łysy z Insubres.
To już moja własna inwencja - bazą jest oczywiście zestaw plastikowych Galów od Warlord Games, o którym możecie przeczytać tutaj.
Ostatni lider to produkt firmy Victrix Ltd. Z zestawu Iberów poskładałem iberyjskiego wodza. Tylko głowa jest grecka.
Co więcej - te ludki mogłyby też wystąpić w kilku systemach fantasy, które nie mają ciśnienia na koszerność figurek. Np "Frostgrave" lub "Dragon Rampant".
Bossowie prezentują się równie dobrze jak teksty :) Umiesz też pędzlem ;)
OdpowiedzUsuńPochwała z ust (palców?) profesjonalisty wiele dla mnie znaczy: dziękuję więc! Starałem się, wszak miały to być ważne postacie w bandzie.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńDzięki za karnawałowy wpis.:)
OdpowiedzUsuńA modele zacne, brawa za wszelkiego rodzaju kratki, szachownice i inne freehandy.
Tak ważne osoby nie mogą chodzić w byle czym :)
UsuńFajny wpis. Za to lubię gry historyczne, jedna figurka do wielu systemów :P
OdpowiedzUsuńCo więcej - te ludki mogłyby też wystąpić w kilku systemach fantasy, które nie mają ciśnienia na koszerność figurek. Np "Frostgrave" lub "Dragon Rampant".
UsuńZ Gladiusa przywiozłeś Of Gods and Mortals -także recenzji będzie więcej, no i mechanicznie OGaM wydaje się ciekawszy niż starożytne Mordheim
OdpowiedzUsuńDumny Puchacz
Dziękuję za korektę... Za dużo gier, za mało mózgu do pamiętania o wszystkim :(
UsuńA z bohaterów nie masz jednego niskiego w skrzydlatym hełmie i drugiego, wyższego i bardziej... "puszystego" z pieskiem? ;)
OdpowiedzUsuńNiestety te figurki to relikt ery zbiorczych podstawek. Dziś byliby faktycznie bohaterami. A tak pzostali częścią tłumu, choć podążają na jego czele.
UsuńModele bardzo zacne
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńNie może być, pomalował! :D Szczególne brawa za tego w tatuażach.
OdpowiedzUsuńZa obydwu właściwie.
UsuńCo to znaczy "Nie może być"?! Chyba: "Nie może być inaczej, niż pomalowane!" ;P
UsuńRzadko się widuje na tym blogu figurki, więc tym bardziej jest to chwalebne!:)
OdpowiedzUsuńRzadko, bo po pierwsze średnio maluję (idę raczej na ilość niż jakość) a po drugie wolę pisać. Takich materiałów mi brakuje.
Usuń