czwartek, 1 września 2016

Asterix, Obelix i Wpierdolix - recenzja zestawu "Celtic warriors" od Warlord Games


Jak się postaracie, to znajdziecie męską wersję tego duetu. Pani po prawej w dzieciństwie wpadła do kociołka z magicnzymi hamburgerami.




              Dzisiaj tekst nietypowy, jak na ten blog. Zamiast przemyśleń wyssanych z palcach i teorii patykiem na wodzie pisanych - twardy, plastikowy konkret. Nie samym filozofowaniem fan figurek żyje. Od czasu do czasu trzeb kupić jakiegoś boksa, posklejać i pomalować. Mam nadzieję, że to, co przeczytacie za chwilę, pomoże wam w podejmowaniu decyzji - czy warto kupować wspomniany w tytule zestaw?

                Na fali wkręcenia się w figurkową starożytność miałem okazję nabyć i osobiście zapoznać się z zestawem "Celtic Warriors". Jest on produkowany i sprzedawany przez firmę Warlord Games. Najbardziej znana jest ona w naszym kraju z systemu "Bolt Action", ale ci, którzy szukają taniej i estetycznej alternatywy dla Imperium i Bretonnii, mogli natknąć się na pudełka z piechotą i kawalerią do wojny stuletniej i wojny dwóch róż. Oprócz tego mają w ofercie figurkowe gry historyczne z okresu nowożytności (XVI - XIX wiek), system w klimacie SF (Beyond the Gates of Antares) - i parę innych, niszowych nawet jak na realia międzynarodowe.

Front pudełka. To były piękne czasy, gdy producenci figurek, zamiast zdjęć, dawali na okładkę klimatyczne obrazki.


     Samo pudełko udało mi się kupić po okazyjnej cenie, przy okazji wiosennej wyprzedaży w sklepie internetowym Wargamer.pl. Ale nawet zwykła cena jest moim zdaniem dość atrakcyjna - wynosi bowiem około 100 zł. Za te pieniądze dostajemy 4 plastikowe ramki z częściami, z których możemy złożyć 40 celtyckich wojowników w skali 28 mm. Żołnierzyki są wyposażone w uzbrojenie i akcesoria typowe dla ich nacji i okresu historycznego, w którym występowali: długie miecze, włócznie, podłużne tarcze, oszczepy, ucięte głowy...

Zresztą - żadne słowa nie opiszą precyzyjnie tego, co widać na jednym zdjęciu.


 
A to wersja z akcesoriami grupy dowodzenia - po prawej stronie.


            Jak widać - każdy wojownik składa się z co najmniej trzech oddzielnych części - nóg, tułowia i ramion oraz głowy. Dzięki takiemu rozwiązaniu mniej czasu trzeba poświęcić na wycinanie, zeskrobywanie nadlewek i sklejanie. Ale jest i poważna wada - ograniczone możliwości sklejania figurek w różnych pozach i wersjach uzbrojenia. Do tego dochodzą utrudnienia przy ewentualnym konwertowaniu. Do tego ludki występują w trzech wersjach kostiumowych: kolczuga, bluza i goła klata. I odpowiedni tułów trzeba dopasować do odpowiednich nóg. Jak też możecie zobaczyć, do każdego ramienia dopasowano odpowiednią broń. A więc - bierzemy z dobrodziejstwem inwentarza to, co zaproponował producent, albo gimnastykujemy się z nożykiem, pilnikiem, klejem i greenstuffem.

          Kolejny mankament związany jest z tak zwaną grupą dowodzenia. Sztandary oddziału i instrument muzyczny są odlane zupełnie osobno. Można wkleić je do lewej otwartej dłoni któregoś z wojowników - lub wziąć się za mozolne konwertowanie. Dla niektórych może być to zaleta, ale wolałbym, by części te można było zamocować w prawych dłoniach bez takiego wysiłku.

              No i - nie każdemu muszą pasować niezwykle dynamiczne pozy niektórych figurek. Ja rozumiem, że szarżujący, wściekły wojownik nie stoi na baczność, ale niektóre wygibasy, wyginanie się w pół.. to pewna przesada. A jeśli chcemy, by Gallowie zachowali postawę bliższą zasadniczej - czeka nas wypełnianie sporych ubytków greenstuffem.

A największą niedoróbką były dłonie niektórych żołnierzyków. Kojarzycie łapki ludków lego, przypominające żółte szczypczyki? W tym zestawie można spotkać dłonie, które od tamtych różni jedynie kolor. Co zepsuł rzeźbiarz i odlewnik, musi naprawić modelarz i malarz :(
I na koniec ostatnia przykra niespodzianka dla przyzwyczajonych do kupowania figurek u innych wiodących producentów - brak podstawek. Każda para nóg ma pod sobą plastikowy, płaski owal. Ale poza tym - nic. Ani kwadratowych, ani okrągłych, ani dużych, ani małych. Teoretycznie figurki te są przeznaczone do systemu "Hail Caesar", w którym gra się całymi oddziałami - ale brakuje nawet podstawek zbiorowych, na których można ustawić kilku barbarzyńców na raz.

Nie ma podstawek - za to są kalkomanie. Dzięki temu wynalazkowi nie będziemy musieli mozolnie malować na tarczach celtyckich ornamentów za pomocą techniki freehandu. Będziemy mogli równie mozolnie je ponaklejać!

                Ponarzekałem trochę, więc teraz pora na pochwały. Albo - rzeczy, które mogą być i zaletą, i wadą. Po pierwsze - cena. Nie znam żadnego innego zestawu, który oferuje taką ilość figurek za tak śmieszne pieniądze. Ta oferta bije na głowę nie tylko wybryki cenowe GW, ale też bardzo atrakcyjne oferty FireForge Games:


Kolejny plus (moim zdaniem) to jakość wykonania. Mamy tu do czynienia z szarym, twardym plastikiem. W efekcie mamy wyraźne, ostre i łatwe do pomalowania detale na niewielkich figurkach - jakość porównywalna z tą, jaką oferowały plastikowe modele do WFB 6ed.

I kolejna cecha, na którą co po niektórzy mogą kręcić nosem - mała ilość detali. Większość żołnierzy jest przedstawiona w prosty sposób - nieskomplikowane wdzianko, pojedyncza broń, łatwa do pomalowania głowa, pozbawiona zbędnych detali. Brakuje nadmiaru akcesoriów - mieszków, pasów, biżuterii, toreb, pochew i innych szpeji. Dzięki temu możemy względnie szybko pomalować spory oddział. A jeśli mamy fantazję - dostajemy w ramce troszeczkę bitsów do przyklejenia. Albo możemy zrobić je samodzielnie, przy pomocy niezawodnego greenstuffu. A nawet - dobrać z innych zestawów.

To najładniejsze malowanie tego zestawu zgodne z założeniami producenta, jakie udało mi się znaleźć



          Być może ktoś z was wpadnie na pomysł, by połączyć figurki z tego zestawu z innymi, innych producentów. Celtowie zostali przedstawieni w sposób bliski realizmowi. Nie mają przerośniętych pięści, gigantycznych broni, ani nie są obwieszeni czaszkami. Ale nie różnią się nadmiernie od innych figurek w skali 28 mm. Jeżeli będą występować w towarzystwie innych modeli historycznych, różnica będzie niemal niezauważalna. Gdy zaś wypadnie im działać w klimacie bliższym fantasy - również dadzą radę. Figurki w akcji, rozstawione na stole bitwy, widziane z poziomu głowy, nie będą od siebie drastycznie odstawać. I tu dochodzimy do kwestii - do czego innego mogą się na przydać tytułowi celtyccy wojownicy.

             Skala, duża liczba figurek i tematyka predestynuje do używania ich w systemach w klimacie wielkiej bitwy. Do takich należą dziesiątki gier o starożytności i wczesnym średniowieczu. Przy odrobinie pracy modelarskiej można przerobić wojowników na przedstawicieli innej grupy etnicznej: dodasz futrzane czapki i kożuchy - i już masz Słowian. Więcej kolczug, inne wzory hełmów i tarcz - Germanie lub wcześni wikingowie.

Oczywiście można wystawić ich też w systemach skirmishowych. Natomiast jeśli chodzi o systemy fantasy - nadają się na barbarzyńców, berserkerów lub nieco biedniejszych żołnierzy - np. pospolite ruszenie, milicja. Z racji na bogate pole do konwersji - przy odrobinie wysiłku mogą wystąpić w roli mutantów lub dzikich, leśnych ludzi.

A jeśli ktoś ma bardzo dużo zacięcia modelarskiego, to może - za pomocą bitsów, nożyka kleju i greenstuffu zrobić z tych figurek dużo, dużo więcej. Jak już wspomniałem - są oni pozbawieni nadmiernej ilości ozdób i szczegółów. Więc wystarczy dodanie różnych detali takich jak plecaki, inne buty, kieszenie - a zamiast mieczy i włóczni - karabiny i pistolety. I mamy bandę ocaleńców (lub bandytów) ze świata post-apo. Albo jakichś partyzantów, albo członków subkultury, albo kozaków zaporoskich...


Tutaj przykład takowych konwersji. Ten model, oraz dwa zdjęcia poniżej umieścił na forum lead-adveture.de użytkownik Coenus Scaldingus. Celtowie z zestawu występują w roli oszczepników z gry Frostgrave. W przypadku tego pana konwersja polega na doklejeniu płaszcza i użyciu mniejszej tarczy.
Również oszczepnik. W dodatku z kapturem.

Tutaj więcej oryginalnych części. Celt wystąpił w roli man-at-arms'a. Doklejono płaszcz.

To samo forum - inny autor, ukrywający się pod nickiem Captain Blood. Konwersja o tyle ciekawa, że złożona z dolnej części (piechota zakonna od Fireforge) - i górnej (pochodzącej z recenzowanego zestawu). W efekcie mamy Aerona "Mokrą Czuprynę" Greyjoy'a.

Ten sam autor konwersji i malowania, co powyżej. Dolepiono futro, obramowania ciuchów, użyto innej tarczy, włócznię zmieniono na topór. I tak mamy - bodajże dzikiego, czyli wildlinga.



I to tyle na dziś. Zachęcam was do zapoznawania się z ofertą mniej znanych producentów figurek - można w niej trafić na bardzo ciekawe rzeczy, takie jak choćby opisany zestaw.

4 komentarze:

  1. Jako uzupełnienie dodam, że Warlord games mocno eksploatuje ramki z celtami, których zdjęcia załączono w tekście - te same części są bazą dla galijskiej kawalerii, germanów, brytów, daków i dackiej szlachty -zestawy te mają dodatkowo metalowe części potrzebne do odpowiedniege zróżnicowania, ale opierają się na tych samych plastkiach.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dla mnie największym minusem tego zestawu są te paskudne dłonie - szczęka mi opadła jak to zobaczyłem. Dynami póz też trochę odjechana - strasznie ciężko taki oddział dobrze spasować na podstawkach. Za to cena - bajka. Przez dłuższy czas byli nawet po 40 PLN w sklepie CDP.

    Co do przedstawienia kalkomanii jako wady to się nie zgodzę zdecydowanie (chyba,że coś źle zrozumiałem). Zaproponowane wzory są bardzo misterne i dodatkowo "zawierają" weathering (brud, cięcia) - malowanie z ręki czegoś o podobnej jakości to pewnie czas x10 czasu potrzebnego na prawidłowe naniesienie kalkomanii.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda, że wydałem na nich aż 80 zeta ;) Co do kalkomanii - faktycznie, są bardzo dobre. Kłopot tylko w tym, by je adekwatnie wyciąć i nałożyć na tarczę. Co jest tym trudniejsze, że powierzchnia tarcz nie jest płaska, ale zawiera podłużną wypukłość na środku (rodzaj wzmocnienia tarczy). A że jeszcze tego nie robiłem, to boję się, że mi nie wyjdzie.

      Usuń