Temat
bieżącej edycji Karnawału Blogowego zainspirował mnie do pisania. Ale nie
zobaczycie tu tutoriala odnośnie malowania czy modelowania. Zajmę się tematem
dużo bardziej fundamentalnym. Zanim bowiem pomalujemy figurkę, skonwertujemy ją
czy spalimy na podwórku – musimy wejść w jej posiadanie. I o ile nie dostaliśmy
jej w prezencie, w spadku, bądź nie znaleźliśmy pudełka na ulicy (bo spadło z
tira) – pozostaje nam kupno. Sprawa wydaje się oczywista. Zaś diabeł tkwi w
szczegółach. A konkretnie w niemal uniwersalnej zasadzie – hobbysta chce mieć
znacznie więcej figurek, niż pozwala jego budżet. Dziś więc podzielę się z wami
sposobami na pozyskanie figurek mniejszym kosztem, niż ten, który
ponieślibyście kupując je po prostu w sklepie. Nie liczcie jednak, że
znajdziecie tu przepisy na wyczarowanie blistrów z kapelusza – oszczędności
poczynione przy stosowaniu poniższych metod pozwolą na zaoszczędzenie w
porywach do około 40% wydatków. Ale – ziarnko do ziarnka, oszczędność do
oszczędności – i za cenę trzech zestawów ze sklepu kupicie sobie 4.
W zasadzie jedyną zaletą
poniższych metod są oszczędności. Dlatego opisując je, skupię się na ich
wadach. I na koniec wprowadzenia – wydaje mi się, że tekst ten trafi głównie do
osób już wkręconych w figurkowe hobby. Co jest poniekąd bezcelowe, bo większość
z nich prawdopodobnie już wpadła na te pomysły. Więc jeśli znacie kogoś, kto
dopiero zaczyna – przekażcie mu proszę wiedzę, którą umieszczę w poniższym
tekście.
Ad rem:
Pomysł jasny jak słońce. I raczej
częściej spotykany (albo po prostu lepiej widoczny) w sklepach internetowych.
Po prostu klikasz na ikonkę „przecen i promocji” i patrzysz, co tam
umieszczono. Przy czym w przypadku sklepów z grami raczej nie zachodzi sytuacja
znana z hipermarketów, kiedy to cena towaru jest poprzednio podnoszona. I w
efekcie „przecena” jest w istocie ceną standardową. W przypadku niektórych gier
ceny są istotnie niższe, niż te z początku sprzedaży.
wady sposobu: Figurki i książki to nie mięso, i mogą leżeć w
magazynie dłużej niż pół roku. Dlatego, jeśli już coś trafi do promocji, to
znaczy że straszyło na półkach i sprzedawca jest w stanie nawet trochę stracić,
by się tego pozbyć. Nie liczcie więc na jakieś bardzo atrakcyjne i popularne
rzeczy. A do tego - trzeba regularnie śledzić ofertę sklepową, by wychwycić
moment, kiedy pojawi się coś dla ciebie. I kupić to szybciej od innych
klientów.
Wiele sklepów prowadzi różnego
rodzaju programy lojalnościowe. Te z grami też. Ich idea jest prosta - im
więcej wydasz, tym większą zniżkę dostaniesz. Więc, żeby zacząć kupować taniej,
trzeba wydać kupę pieniędzy. Na szczęście można zmniejszyć te koszta poprze
utworzenie swego rodzaju spółdzielni. Kilka osób razem robi zakupy w danym
sklepie - ale tylko jedna występuję w roli kupującego. I to tej osobie rośnie
stały rabat. Ale dzieje się to szybciej, niż gdyby to robić pojedynczo. Dlatego
efektywnie można korzystać z niego szybciej - i szybciej ma się dostęp do większych
zniżek.
wady sposobu: Po pierwsze - trzeba przykleić się do konkretnego
sklepu. A nie zawsze będzie miał on w ofercie akurat to, co chcesz. Albo cena -
nawet z rabatem - będzie wyższa niż tej samej figurki u innego sprzedawcy. A do
tego dochodzi wysiłek z uzgadnianiem tych wszystkich wspólnych zakupów,
koordynowaniem ich odbioru.
W modelu idealnego wolnego rynku
istnieje założenie, że klient posiada pełną informację o towarach i cenach.
Oczywiście tego założenia nie można zrealizować w stu procentach - ale przecież
nikt nie zabroni ci próbować! Siedząc przy podłączonym do internetu kompie mamy
możliwość bieżącego śledzenia i porównywania oferty wielu sklepów
internetowych. Zarówno polskich, jak i zagranicznych. Dodatkowo wiemy, który oferuje najtańsze
koszta wysyłki, który dysponuje szeroką ofertą itd. Regularnie aktualizując tą
wiedzę, możemy znaleźć interesujące nas figurki w najlepszej dostępnej na rynku
cenie.
wady sposobu: trzeba poświęcić dużo czasu, i to regularnie. W tym
czasie można by pójść do normalnej pracy i zarobić sobie tą sumę, którą
oszczędzi się na wybraniu nieco tańszej oferty. I tym samym zwiększyć PKB,
dołożyć się do funduszów ZUSu i KRUSu... No chyba, że śledzisz strony sklepów właśnie
w trakcie "pracy".
Ta strona to sposób na ominięcie
wysiłku związanego z próbami realizacji poprzedniego punktu. Po prostu
internetowa porównywarka cen, jakich wiele. Ale porównuje ceny gier. Wpisujemy
sobie tytuł i widzimy, gdzie można kupić daną rzecz i za ile.
wada sposobu: Porównywarka jest poświęcona planszówkom. A więc
figurek i gier figurkowych w ofercie jest mało - i to tylko te
najpopularniejsze. Czyli te z najlepszym marketingiem i dystrybucją.
5) Figurki z planszówek.
36 wikingów, 5 bohaterów specjalnych, 4 duże potwory. Całość za 250 zł. A w bonusie całkiem niezła (podobno) gra. Kto da mniej? |
Od jakichś kilku lat figurki
przestały być domeną gier bitewnych. Coraz częściej można je znaleźć
również w grach planszowych. I nie są to
już tylko pionki czy gumoludki. W niektórych tytułach (szczególnie tych wydawanych
przez CoolMiniorNot) ich jakość nie odbiega znacznie modeli oferowanych przez
wydawców bitewniaków. Dlaczegóżby więc nie kupić planszówki w celu
wykorzystania znajdujących się w niej figurek do gry bitewnej? W przypadku
niektórych zestawów zakup taki będzie tańszy, niż gdyby kupować figurki
oddzielnie. Na przykład - podstawka do Descenta 2 edycji może spokojnie służyć
za armię do Dragon Rampant. W wielu grach o drugiej wojnie światowej występują
figurki żołnierzy, czy pojazdów bojowych.
No i - nie zapominajmy o istotnym
bonusie. W pakiecie z figurkami dostajemy oddzielną grę :)
wada sposobu: niestety - przeważnie jakość figurek planszówkowych
jest niższa niż bitewniakowych (szczególnie metalowych czy żywicznych). W
dodatku figurki te mogą się różnić skalą czy stylistyką od używanych w danym
bitewniaku. No i najczęściej łamią swym wyglądem zasadę What You See Is What
You Get. W dodatku inni gracze, albo organizatorzy turniejów mogą kręcić nosem
na używanie nie koszernych figurek. I do tego trzeba dokładnie znać zawartość
danej planszówki. Jak widać - sporo z tym zachodu.
Oglądaliście pewnie nie raz i nie
dwa archetypową scenę wyczerpanego wędrowca, przemierzającego pustynię.
Śledzonego przez cierpliwe sępy. Jeśli w tej scenie kibicowaliście raczej sępom,
to ten sposób przypadnie wam do gustu. O co w nim chodzi?
Co jakiś czas jakiś fan
postanawia zarabiać pieniądze na tym, co kocha i otworzyć biznes związany z
grami. Czasami jest to sklepik. Sęk w tym, że to bardzo niszowe hobby, w
dodatku nie będące artykułem pierwszej potrzeby, pozbawione dofinansowującego
je lobby, a w dodatku niemodne. A więc tego typu sklepów nie może być za dużo w
jednym mieście. Wystąpi nadpodaż, i handel przestanie być opłacalny
(szczególnie w momencie wygaśnięcia preferencyjnego ZUSu dla nowych
przedsiębiorców). Wtedy sklep (realny albo internetowy) kończy swoją
działalność. I zazwyczaj czyści magazyny. Sytuacja taka przypomina promocję z
punktu 1 - ale obniżki często są niższe i obejmują szerszy zakres towarów. Nic,
tylko korzystać.
wada sposobu: po pierwsze - trzeba mieć upatrzoną ofiarę. Oznaki
kłopotów sklepu można rozpoznać z wyprzedzeniem: nie pojawia się nowy
asortyment, pojawiają się za to akcje mające przyciągnąć nowych klientów. Po
drugie - nie można się pomylić w typowaniu. Po trzecie - trzeba być szybkim,
tego typu akcje nie trwają długo. W dodatku trzeba wyprzedzić innych sępów. No
i w końcu - może być tak, że to, na co miałeś chrapkę, zostało już wykupione.
Być może nawet w okresie, kiedy sklep jeszcze na siebie zarabiał.
Nie wierzę, by ktoś nie znał tej strony. Największy sklep ze
wszystkim w całej Polsce. Tylko trumny nie można tam kupić. Ale figurki - jak
najbardziej. Tam można napotkać ludzi, którzy chcą zakończyć swą figurkową
przygodę z jak najmniejszą stratą finansową. Albo odnaleźć unikatowe figurki,
wygrzebane u dziadka na strychu. A w dodatku - po cenach niższych niż w
sklepie.
wada sposobu: jest ich niemało. Bardzo dużo tam figurek do tych
najpopularniejszych systemów, ale będziesz miał poważny kłopot ze znalezieniem
czegoś bardziej niszowego. Albo wystawione na sprzedaż figurki mogą być
uszkodzone lub niekompletne. Tudzież niska cena samych ludków może być
kompensowana wysoką ceną wysyłki. No i nie jest to sklep ze stałym asortymentem.
Dziś okazja jest, dwa kwadranse później - już nie. Więc trzeba poświęcić czas
na trzymanie ręki na pulsie.
O ile w pierwsze systemy
bitewniakowe wchodzi się spontanicznie, to w przypadku kolejnych można się
nieco lepiej przygotować, rozeznać się w temacie. Do tego celu służą najlepiej
specjalne fora lub grupy na facebook'u, skupiające fanów danej gry. Oprócz
możliwości wymienia się opiniami, pochwalenia się swoimi pracami i zjechania
cudzych zazwyczaj pozwalają one na handel pomiędzy użytkownikami. Tutaj
znajdziesz nie tylko to, co aktualnie najłatwiej dostać - ale też rzadkie
figurkowe antyki. W tym te do najbardziej niszowych gier. A w dodatku dowiesz
się, jak możesz wykorzystać nowo kupione modele w grze, jakie są ich słabe lub
mocne strony. Jeśli chcesz wypróbować tą metodę, wpisz w google "polskie
forum" a następnie tytuł gry, która Cię interesuje. Na pewno znajdziesz
coś dla siebie.
wada sposobu: podobne do tych z promocji czy allegro. Może być tak,
że upatrzysz sobie jakąś konkretną figurkę, a akurat nikt nie będzie chciał
takowej sprzedać. No i musisz uzbroić się w cierpliwość.
Wyobraźmy sobie, że potrzebujesz
skompletować oddział szkieletów. Albo wehrmachtu, albo postapokaliptycznych
zbirów, albo rzymskich legionistów... Mam na myśli figurki, które są mało
specyficzne dla danego uniwersum, obrazujące byty na trwale zakorzenione w
popkulturze. I które w związku z tym trudno objąć prawami autorskimi. Zazwyczaj
są one produkowane przez co najmniej kilka firm. Dlatego przed kupnem modeli
sugerowanych przez producenta można zrobić rozeznanie odnośnie konkurencyjnej
oferty. Może okazać się, że wydasz mniej. Albo więcej - ale za zestaw ze
znacznie większą ilością figurek (a więc cena jednego hipka będzie ostatecznie
mniejsza). I do tego będziesz mógł się pochwalić oryginalnymi modelami.
wady sposobu: figurki od innego producenta mogą nieznacznie różnić
się proporcjami, nawet jeśli zostały teoretycznie wyrzeźbione w takiej samej
skali. I wyglądać na nienaturalnie drobne/chude/duże przy reszcie kolegów ze
stołowego pola bitwy. W dodatku możesz mieć kłopot z użyciem ich na oficjalnym
turnieju. No i, jak w wielu przypadkach powyżej, trzeba zrobić czasochłonny
research.
10) Konwersje.
Nożyk, klej, greenstuf, alternatywne malowanie... I już masz zupełnie inny model, działający według zupełnie innych reguł. |
Przypomnijmy sobie z szkielety z
poprzedniego przykładu. Mamy takie gołe kościotrupki, niby nic specjalnego. Ale
bierzemy troszkę greenstuffu, robimy im płomienie wokół czaszek, rozwiane i
postrzępione płaszcze, jakieś elementy pordzewiałej i pokiereszowanej zbroi,
kolczug. Do tego podwyższamy nieco poziom podstawki, sklejamy w dynamicznych
pozach. A zamiast mieczyków, w które były bazowo wyposażone, wklejamy im w
dłonie kosy zrobione na bazie wygiętych spinaczy biurowych. I tym oto sposobem
chudy Kostek zmienił się w potężnego, budzącego grozę Upiora Kurhanu. Który
normalnie kosztuje trzy razy więcej i trzeba zamawiać go przez mail order. A
ty, pokazując nietypowe figurki kolegom pękasz z dumy i zastanawiasz się, co by
było, gdyby dziewczyny też grały w bitewniaki...
wady sposobu: nie każdy niestety ma talent w palcach. Nie każdą
figurkę da się zrobić domowymi metodami tak, by wyglądała ładnie. No i trzeba
zainwestować w różne masy modelarskiej, narzędzia. A potem dłubać i dłubać
przez długie godziny. Dla jednych będzie to dodatkowa zabawa, ale dla innych
zmarnowanie kilku(nastu) godzin.
11) Konwent albo targi.
Nowości ze świata gier, spotkania ze sławnymi ludźmi, możliwość nawiązania nowych znajomości. To nie jedyne atrakcje konwentów. |
Posiedzieliśmy sobie przy work
station albo przy kompie, pora rozruszać kości i wyjść na dwór (albo na pole,
drodzy mieszkańcy byłej stolicy). A skoro już opuszczamy naszą hobbicią norką,
to warto skierować kroki do miejsca, gdzie będziemy mogli kultywować nasze
pasje i spotkać podobnych nam ludzi. A więc - nie stadion, czy maraton miejski,
ale konwent fanów fantastyki, ewentualnie targi gier czy książek. W ostatnich
latach pojawia się coraz więcej tego typu imprez. I gromadzą one zarówno coraz
więcej publiczności, jak i coraz więcej wystawców. A wystawcy na swych
stoiskach nie tylko sprzedają swą produkcję po okazyjnych cenach (taniej niż na
co dzień), ale też chętnie podzielą się swoimi planami na przyszłość, czy
zademonstrują swoje gry. Kupujesz taniej i jednocześnie fajnie spędzasz czas.
Sama korzyść! Ale czy aby na pewno?
wady sposobu: Jeśli nie mieszkasz w dużym mieście to masz pod górkę
(nie tylko w kwestii figurek). Może się okazać, że koszt dojazdu wcale nie
równoważy oszczędności przy zakupach. Ale jeśli nawet jesteś młodym,
wykształconym, z dużego miasta - to nie będziesz miał danego konwentu na
zawołanie. Musisz poczekać parę miesięcy. A jak już się doczekasz, to może się
okazać, że akurat nie ma tam tych rzeczy, które cię interesują. Wydawca albo
dystrybutor się nie zjawili. Albo wcale nie dali promocyjnych cen. Często bywa
też tak, że wystawcy koncentrują się na swej bieżącej ofercie, niedawnych
premierach, zaniedbując dawniejsze produkcje. A do tego trzeba kupić bilet
wstępu.
Problem wysokich cen jest często
w istocie problemem wysokich cen konkretnych figurek do konkretnego systemu.
Oczywiście prym wiodą tutaj produkty Games Workshop. Więc kiedy nakręcisz się
na jakąś grę, a potem łapiesz się za głowę na myśl o kosztach... To doskonała
chwila by rozważyć alternatywne możliwości. W dzisiejszych czasach istnieje
bowiem wiele gier utrzymanych w konkretnej tematyce, i z podobnymi założeniami
co do skali gry i figurek. Porównaj więc sobie to o czym marzysz, z tym co jest
dostępne. Być może inne gry będą miały tańsze podręczniki, albo tańsze figurki
- albo po prostu niższy koszt wejścia. Na przykład te przedstawione w tym i tym
wpisie. W dzisiejszych czasach nie jesteśmy skazani na jeden jedyny system.
Znajdzie się coś na każdy gust i na każdą kieszeń. Istnieją nawet podręczniki
za darmo i legalne - jak na przykład ten.
wady sposobu: z tą metodą jest trochę tak jak z dziewczynami.
Zdobywasz tą, która jest w zasięgu twoich możliwości, ale nie koniecznie tą,
która najbardziej cię kręci. Na szczęście zawsze możesz wrócić do bitewniaka,
na którego nie pozwoliłeś sobie wcześniej.
13) Zakup na spółkę.
Ta metoda doskonale kombuje się z
pkt. 2. Z tym że nie zakłada stałej współpracy większej grupy ludzi, ale
okazjonalny wspólny zakup. Najlepiej w ten sposób kupić jakiś starter (albo
army set) i rozdzielić między siebie. Ale równie dobrze sprawdzi się to w
przypadku mniejszych zestawów lub nawet pojedynczych figurek (patrz pkt. 20).
Co prawda nie dostajesz w ten sposób całego zestawu, ale nie zawsze jest on
potrzebny. Musisz tylko zgadać się z kimś chętnym. I to co się da - dzielicie
na dwa. Albo trzy.
wada metody: współkupujący może być zainteresowany akurat innym
zestawem, niż jesteś zainteresowany ty. Albo tym samym - i tym samymi
figurkami. Więc trzeba szukać chętnego. Oczywiście fora specjalistyczne (pkt.
8) mogą być pomocne, ale nie gwarantują powodzenia. I ta po paru miesiącach
szukania chętnego nie uciekniesz przed samodzielnym zakupem.
A może poszukać szerzej? Nie
tylko w sklepach z grami dla nerdów? Często bywa tak, że sprzedawany w nich
towar jest wyceniony wyżej niż podobne rzeczy dostępne w sklepach innych branż.
Na przykład - potrzebujemy słonia bojowego do antycznej armii. Możemy kupić go
za 100 zł w sklepie hobbystycznym, albo za 20 w sklepie z zabawkami. Albo za 5
w sklepie "Wszystko za pięć złotych". Podobnie może podejść do różnej
maści czołgów, pojazdów bojowych, smoków, dinozaurów. Albo materiałów
malarskich typu farbki, pędzelki podkłady, narzędzia. Wszystko to taniej kupisz
w sklepie z materiałami dla plastyków. Zaś najtańsze makiety znajdziesz w
zoologu, na dziale dekoracji do akwarium.
wady metody: często rzeczy nie przeznaczone do wargamingu
(szczególnie zabawki) są wykonane z materiałów gorszej jakości, mniej
dokładnie. W dodatku są pozbawione rzeczy takich jak podstawki. I raczej nie
licz na to, że idealnie będą pasować do skali, w jakiej wykonano resztę twojej
armii. Poza tym potrzeba tu trochę kreatywności - co mogę zrobić z zestawu
"Zwierzęta leśne"? Albo poszukiwań konkretnej rzeczy po wielu różnych
sklepach.
Pierwowzorem tego rozwiązania
były myki starożytnych i średniowiecznych dowódców polegające na strojeniu w
zbroje ciur obozowych, palików albo zwłok przywiązanych do palików. A następnie
wystawianiu ich pomiędzy własnymi szeregami. A wszystko to, by osłabić wrogie
morale i stworzyć wrażenie, że ma się więcej żołnierzy, niż w rzeczywistości. Dowódca
figurkowych wojsk może wykonać podobny zabieg. Szczególnie jeśli gra w systemy,
gdzie występują duże bloki piechoty. Może mianowicie powiększyć liczebność
regimentu, wstawiając między wojaków jakiś element terenu, szczególnie
skonwertowaną figurkę. I już z oddziału 20 osobowego powstaje tanim kosztem -
30 osobowy.
Można też zrobić tak w grach, w
których oddziały poruszają się w formacji rozproszonej - pod warunkiem że ów
filler zajmuje przestrzeń porównywalną z figurkami, które ma zastępować.
wady sposobu: nie każdy będzie chętnie patrzył na używanie
fillerów. Szczególnie organizatorzy turniejów. Jeśli już są one dopuszczane do
gry, to powinny przedstawiać jakąś wartość estetyczną. Czyli - musisz wpaść na
jakiś fajny pomysł, a potem go fajnie wykonać. Może i oszczędzisz troszkę
pieniędzy - ale niekoniecznie czas.
16) Proxy
Proxy ładniejsze i prawdopodobnie droższe od oryginalnych figurek. Nie o to chodzi w tym patencie. Źródło |
Jeśli grasz głównie w stałym
gronie, a w dodatku jesteś na początku poznawania danego systemu bitewnego,
prawdopodobnie będzie Ci wybaczone używanie tej metody. Jest ona wyjątkowo
prosta. Po prostu mówisz, że na czas danej gry figurki chudopachołków z kosami
na sztorc będą reprezentowały elitarną Królewską Gwardię (która oczywiście jest
sprzedawana po wyższej cenie). W wersji hardcorowej nie musisz nawet używać
figurek. Wystarczą podstawki, kartoniki przycięte na wymiar oddziałów, czy
puszki z napojami oznaczające smoki.
wady sposobu: nie wiem, jak wy, ale dla mnie bitewniaki były zawsze
fajne ze względu na użycie ładnych figurek. A więc raczej niechętnie grałbym
przeciwko proksom więcej niż raz. Wygląda to słabo i zastanawiasz się, czy
przeciwnik traktuje zabawę z równym zaangażowaniem, nie poświęcając wysiłku i
funduszy na budowanie armii. Z tego względu metoda ta jest niechętnie widziana
przez organizatorów turniejów czy gier sklepowych.
"Dzisiaj Polska - jutro cały
świat!". Też możesz iść tą drogą, choć oczywiście na mniejszą skalę. Tak
się składa, że jednak zdecydowana większość figurek na świecie jest produkowana
poza granicami naszego kraju. A kiedy już przypłyną do nas zza mórz i oceanów,
to zostaną objęte cłem, marżą hurtowni, marżą detalisty - i mogą kosztować
drożej, niż gdyby ominąć pośredników i kupić je u źródła. Opcja ta może być
szczególnie dochodowa w dobie wielkich zawirowań gospodarczych, połączonych z
gwałtownymi wzrostami i spadkami kursów walut. Nie zawsze funt czy dolar
kosztują tyle samo. Najlepiej oczywiście kupować na dołku!
wada metody: wymaga dobrej znajomości języków obcych, dostępu do
konta z którego można robić zakupy w innej walucie. Z czym mogą być związane
osobne prowizje. Więc trzeba mieć wszystko skalkulowane (w tym - ceny waluty) - bo wcale nie koniecznie
samodzielne robienie zakupów będzie oszczędnością. No i za granicą sklepy i
sprzedawcy też mają kłopoty z realizacją zamówień. A nawet jeśli nie - to
trzeba poczekać co najmniej kilka tygodni na dojazd figurek na miejsce. A poza
tym - robiąc tak, godzisz w polski handel i gospodarkę.
18) Kserowanie figurek
Disclaimer: wymieniam ten sposób w kronikarskiego obowiązku. Ale nie zachęcam do jego stosowania. Oprócz niego macie jeszcze 18 innych, bardziej legalnych.
Disclaimer: wymieniam ten sposób w kronikarskiego obowiązku. Ale nie zachęcam do jego stosowania. Oprócz niego macie jeszcze 18 innych, bardziej legalnych.
- Czujesz topioną żywicę? - no... To chyba z tamtej piwniczki... - Straż obywatelska - do akcji! |
Jeśli twoim autorytetem jest Jan
Paweł II, a w podstawówce donosiłeś pani, którzy koledzy i kiedy palili
papierosy za szkołą - to świadomość tego, że taki sposób w ogóle istnieje przejmie cię odrazą i
oburzeniem. Polega on bowiem na znalezieniu pozbawionego skrupułów i sumienia
fachowca (albo co gorsza - samemu zostanie nim!), biegłego w mrocznych sztukach
odlewnictwa i żywicomancji. A następnie podrzucenie mu danej figurki i zlecenie
mu powielenia jej w jakiejś ilości. A potem płacisz, i dostajesz kopie figurek.
Sam nie podam tutaj linka do takich usług - nie będę robił żadnemu takiemu
fachowcowi reklamy (za darmo). Ale jeśli masz google czy facebooka, to zapewne
sam znajdziesz kogoś takiego. To, ile zaoszczędzisz, zależy od tego, ile
kosztowała figurka bazowa, i ile odlewów zrobiłeś.
Na razie ta metoda jest niewygodna, relatywnie kosztowna, a jakość figurek uzyskanych tą drogą pozostawia wiele do życzenia. Ale poczekajcie, aż drukarki 3d staną się tak popularne jak punkty ksero, i ich użytkowanie będzie porównywalnie tanie. To odmieni oblicze hobby. Tego hobby.
Na razie ta metoda jest niewygodna, relatywnie kosztowna, a jakość figurek uzyskanych tą drogą pozostawia wiele do życzenia. Ale poczekajcie, aż drukarki 3d staną się tak popularne jak punkty ksero, i ich użytkowanie będzie porównywalnie tanie. To odmieni oblicze hobby. Tego hobby.
wada metody: trzeba mieć
figurkę bazową - własną lub pożyczoną. Potem trzeba namierzyć wykonawcę.
Zazwyczaj większość tego typu przedsięwzięć, to nie są zarejestrowane
działalności gospodarcze, więc trzeba się naszukać. A potem i tak może się
okazać (zazwyczaj tak jest) - że jakość
figurki jest porównywalna z niesławnym finecast'em. Albo nawet jeszcze gorsza.
Być może właśnie dlatego te figurki były takie nędzne, bo produkowano jego w
tego typu zakładzikach? Do każdej figurki trzeba robić osobną formę - co sprawia, że jeśli chcesz powielić kilka, różnych - to większy sens ekonomiczny ma skorzystanie z wymienionych wyżej patentów. No i - jeśli Bóg istnieje - narażasz swą nieśmiertelną
duszę na wieczne potępienie, popełniając grzech piractwa.
19) Zakupy
spod lady
CO PAN MI SIĘ TU ROZKŁADA! TO NIE JEST SALON DAMSKO - MĘSKI! JA TU FIGURKI MAM! |
Pewnie każdy z was ma takiego
kolegę, który jest waszym osobistym diabełkiem i informuje was o tym, jak
wygląda ciemna strona życia. To od niego wiecie, że istnieją pornosy (i co w
nich jest), gdzie kupić i jak działają narkotyki. I u niego właśnie
przebywacie, kiedy nikt nie może was namierzyć z powodu wyłączonego telefonu.
Ja też mam takiego, i on właśnie powiedział mi o pewnym jednym dziwnym sposobie
na tanie figurki. Otóż w niektórych miejscach (niekoniecznie sklepie)
związanych z szeroko rozumianym klimatem fantastyki można zamówić figurki z
bardzo dużą zniżką cenową (dochodzącą do 25%). A potem odebrać z pod lady. Wymaga
to pewnego zachodu, nawiązywania kontaktów, ale ostateczni wcale nie jest takie
trudne. A w dodatku można tam kupić np. tańsze farbki. Sam oczywiście nie mam
dokładnych informacji, ale poszukajcie, podopytujcie się, popiszcie na forach -
może coś znajdziecie.
wady metody: kolega powiedział mi, że można tam kupić tylko
niektóre figurki (konkretnie: jednego producenta). No i trzeba czekać, czasami
znacznie dłużej niż umówiony termin. Do tego dochodzi to całe zamieszanie z
zamówieniami i konspiracją.
Ale czy to się aby opłaca? |
To tyle na dziś o sposobach na
tańsze figurki. To na pewno nie wszystko, co można by wymyślić, więc jeśli
macie jeszcze jakieś, których nie wymieniłem - piszcie w komentarzach. Ale
zanim się rozstaniemy, podrzucę jeszcze jedną sugestię. Idącą nieco w poprzek
poprzednich pomysłów. Każdy z nich koncentrował się na zmniejszeniu wydatków na
modele. Ostatni zaś polega na zwiększeniu osobistych dochodów. Ex-prezydent
powiedział "Zmień pracę, weź kredyt". Ja zaś mówię - "Domagaj
się podwyżek, poszukuj nowych sposobów na zarabianie. Zwiększaj swoje
kompetencje. A jeśli znajdziesz lepszą pracę za lepsze pieniądze, to zmieniaj
od razu. Ale kredyty odradzam. To ostateczność".
Jeśli ci się uda, będziesz miał
więcej kasy do wydania na figurki i nie będziesz musiał się szczypać z każdymi
20toma złotymi. A fundusze na pewno w życiu Ci się przydadzą.
A potem ludzie graja po nomach, bo lokalne sklepy padaja;D
OdpowiedzUsuńPo nomach to chyba tylko starożytni Egipcjanie ;) Te pomysły to żadne wymyślenie prochu, myślę że każdy hobbysta stosuje od czasu do czasu przynajmniej połowę z nich. Jedne sklepy trwają latami, inne faktycznie upadają. Ciekawe, jak sobie poradzą, gdy za kilka lat upowszechni się i stanieje druk 3d.
UsuńDzięki za wzięcie udziału w FKB, liczyłem że pojawi się jakiś publicystyczny tekst oprócz tutoriali :)
OdpowiedzUsuńDla zainteresowanych obecną edycją: https://kostkadomina.blogspot.com/2016/10/figurkowy-karnawa-blogowy-xxvi-moj.html?showComment=1476359695522#c210287946091034511
Ale przecież to jest tutorial...
OdpowiedzUsuńPrzydatne porady, dzięki :P Nie jestem przekonany co do zakupów spod lady, ale cóż :D
OdpowiedzUsuńTak na prawdę każdy z tych sposobów ma więcej wad niż zalet. Najbardziej więc polecam zarabiać więcej :) Albo urodzić się w bogatej rodzinie.
UsuńNapisane ze swadą. Na obrazkach się uśmiałem. Dobre :) Dzięki.
OdpowiedzUsuń+1
Usuńzwłaszcza na obrazku konwersji
Rozrywkowy tekst. Sympatycznie się czytało;)
OdpowiedzUsuńJeden z lepszych tekstów, jakie ostatnimi czasy przyswoiłem. Dziękuję! (k)
OdpowiedzUsuńAleż uprzejmie proszę. Mam nadzieję, że będziesz miał podstawy poczuć coś podobne po lekturze moich przyszłych tekstów.
UsuńBardzo przyjemna lektura - dziękuję za dobry tekst!
OdpowiedzUsuńCieszy mnie, że mój tekst spodobał się tak sławnej blogowej personie. Mam nadzieję, że inne również przypadną Ci do gustu :)
UsuńFunko POP to nie tylko gadżet – to prawdziwy mały kawałek popkultury, który może zdobić każdą półkę
OdpowiedzUsuń