Dokładnie dwa lata temu puściłem na tym blogu swój pierwszy tekst. Był on mało ciekawy - jak to wstępniak. Ale dzięki niemu całe przedsięwzięcie wystartowało. I od tamtego czasu co tydzień (albo i częściej) zamieszczałem wpis związany (czasami luźno) z grami bitewnymi. Od razu postawiłem na dwie rzeczy: systematyczność oraz content z zakresu recenzji i publicystyki. Takiego bloga brakowało mi w polskim internecie, odkąd działalność zawiesił Fireant.
Plan ten udało mi się zrealizować. Wiele się przy okazji dowiedziałem i nauczyłem. Poznałem dziesiątki fajnych gier, kilka gównianych - oraz wielu wspaniałych, pełnych pasji i specyficznego poczucia humoru ludzi. Przeszedłem drogę od "wydaje mi się, że znam się na bitewniakach" do "wiem, że moja wiedza na temat bitewniaków jest średnia". Cały ten temat jest jak dżungla. Po odkryciu jakiejś interesującej gry zaraz okazuje się, że za zakrętem czekają jeszcze ciekawsze tematy. A zatem: mam ze swojego pisania sporo radości. Na pewno mi się nie znudziło, a i dalszych pomysłów mam znacznie więcej, niż jestem w stanie zrealizować w ramach przyjętej formuły pisania. I właśnie o tych pomysłach będzie traktować dzisiejszy wpis. Przed wami pięć tekstów, do których pisania się kiedyś przymierzyłem, ale nie dokończyłem go z różnych względów: